W samym centrum Berlina, obok monumentu ofiar holokaustu, stanie pomnik upamiętniający homoseksualistów zamordowanych w Niemczech pod rządami Hitlera - pisze Nasz Dziennik.
Jak poinformował pełnomocnik do spraw kultury i mediów Bernd Neumann (CDU), oficjalne jego odsłonięcie nastąpi 27 maja tego roku. Pomnik, na którego budowę rząd wyasygnował 600 tysięcy euro, stanie w południowej części Tiergarten, obok dużych rozmiarów pomnika ku czci zamordowanych Żydów. Na monumencie zostanie umieszczony tekst: "Tym pomnikiem Republika Federalna Niemiec chce uczcić prześladowane i pomordowane ofiary, utrzymać pamięć o bezprawiu i dać wyraźny znak sprzeciwu nietolerancji, wrogości i ograniczeń wobec lesbijek i homoseksualistów". Zgodę na budowę pomnika dla homoseksualistów zamordowanych przez Niemców wydał Bundestag jeszcze w listopadzie 2003 roku. Berlin nie będzie pierwszym miastem upamiętniającym zamordowanych homoseksualistów, gdyż tablica im poświęcona znajduje się także na terenie muzeum KZ Neugamme pod Hamburgiem, zaś pomnik stoi również w Amsterdamie i niedługo najprawdopodobniej stanie także w Wiedniu. Warto przypomnieć, że w samym centrum Berlina swój wielki monumentalny pomnik mają Żydzi, a pomordowani Sinti i Romowie też będą uhonorowani w ten sposób. W okolicach Bramy Brandenburskiej stoi pomnik żołnierzy sowieckich. Do tej pory tylko Polacy - mimo że należą do narodów najbardziej pokrzywdzonych przez Niemców podczas II wojny światowej i mimo wielu podejmowanych w tym celu inicjatyw - nie mają żadnego monumentu w niemieckiej stolicy. Poszkodowani przez III Rzeszę nasi rodacy już od kilkunastu lat bezskutecznie domagają się powołania do życia specjalnej fundacji, która zajęłaby się budową w Niemczech pomnika upamiętniającego Polaków zamordowanych przez III Rzeszę Niemiecką.
Rusza również pilotażowy program przekazywania zasiłków na specjalną kartę płatniczą.
Tornistry trafią do uczniów jednej ze szkół prowadzonych przez misjonarki.
Caritas rozpoczęła zbiórkę na remont Ośrodka dla osób w kryzysie bezdomności w Poznaniu.
"Nikt (nikogo) nie słucha" - powiedział szef sztabu UNFICYP płk Ben Ramsay. "Błąd to kwestia czasu"
Wydarzenie mogło oglądać na ekranach telewizorów ponad 500 milionów ludzi na całym świecie.