Rzeczywiście wierzycie, że aborcja jest w Polsce niedostępna, bo zakazana? Jeśli nie słyszeliście o farmakologicznych środkach poronnych, to lektura tego tekstu może być wstrząsem. Tak, będzie bolało - straszy Gazeta Wyborcza.
Tylko ile kobiet o tym wie? Teraz będzie też o pigułkach, ale wywołujących poronienie. Mówimy już o aborcji. Z sieci wynika, że taka farmakologiczna aborcja to tylko łyknięcie tabletki. ALE NIE TO JEST ANI W 100 PROC. BEZPIECZNE, ANI W 100 PROC. SKUTECZNE! Jest ryzyko, że do aborcji nie dojdzie, ale płód zostanie bardzo poważnie uszkodzony przez leki. Nie ma oczywiście żadnych danych, ale można podejrzewać, że znaczna część kobiet bierze te specyfiki bez kontroli lekarza, bo kupuje je pokątnie. Inne korzystają z usług "przywracania miesiączki", czyli nielegalnych aborcji. W obu przypadkach większość kobiet zapewne nie wie o skutkach ubocznych, nie idzie na kontrolę po zażyciu środków i jeśli ciąża nie została usunięta, to dowiaduje się o tym z opóźnieniem. Czy tak powinno być? Farmakologiczna aborcja, za pomocą pigułki znanej m.in. jako RU486, jest legalna w części UE i w USA, w różnych krajach można ją podawać do 49., a nawet do 63. dnia ciąży. Oczywiście pod kontrolą lekarza. Usunięcie ciąży polega na przyjęciu tabletki z 200 (w USA 600) mg mifepristonu, który neutralizuje progesteron - hormon niezbędny do podtrzymania ciąży. Taką tabletkę nie trudno zdobyć, co pokazała moja wizyta w internecie. Tylko ile kobiet odróżnia tabletkę amerykańską od europejskiej i wie, co musi zrobić potem? A od tego, jaka to tabletka, zależy, jaką dawkę mizoprostolu i kiedy należy przyjąć. Wtedy dochodzi do skurczów macicy i krwawienia - zarodek jest usuwany, co przypomina naturalne wczesne poronienia. Postępowanie jest skuteczne w 92-97 proc. przypadków. Najczęstszym ubocznym skutkiem są silne bóle brzucha i obfite krwawienie (nawet powyżej dwóch tygodni), które może być przyczyną anemii. Ile kobiet wie, że nie wolno im w tym czasie stosować niektórych dostępnych bez recepty preparatów przeciwbólowych, bo krwawienie się jeszcze nasili? Albo że tak samo niebezpieczne mogą być niektóre antybiotyki, preparaty ziołowe czy sok grejpfrutowy? Opisana wyżej metoda jest kosztowna (kilkaset euro), bo mifepriston jest chroniony patentem. Skąd Polki wiedzą o takich metodach, polecanych kobietom z krajów Trzeciego Świata? Z internetu. a) mifepriston z RU486 można "zastąpić" metotreksatem. To lek przeciwnowotworowy i przeciwreumatyczny znany od kilkudziesięciu lat. Nie chronią go zatem patenty. I jest tani! Po 48 godzinach podaje się mizoprostol, by usunąć zarodek. Dla bezpieczeństwa kobiety cała ta procedura musi odbywać się pod kontrolą lekarza. W Polsce od lat metotreksat jest stosowany w przypadkach ciąży pozamacicznej. Jest dostępny teoretycznie tylko w szpitalach. Tylko teoretycznie. W marcu sąd w Toruniu skazał na siedem lat mężczyznę, który przez cztery lata (!) handlował metotreksatem. Lek kupował na podrabiane recepty. Ogłaszał się w gazetach ("Farmakologiczne przywracanie miesiączki"). Kiedy wpadł, znaleziono u niego kilkaset sztuk leku, którego nie zdążył sprzedać. Przyznał się tylko do 16 transakcji. Jedna z kobiet zmarła. Cztery jego klientki nie były w ciąży, zaopatrywały się u niego "profilaktycznie", traktując lek jako antykoncepcję. b) mizoprostol bywa też używany samodzielnie jako preparat poronny. Preparaty mizoprostolu są dostępne jako leki przeciwreumatyczne czy przeciwwrzodowe i łatwo zdobyć na nie receptę. Metoda "na mizoprostol", głównie ze względu na niski koszt (kilka dolarów), jest powszechnie stosowana w krajach Ameryki Łacińskiej. Ale - jak podkreśla serwis internetowy Women on Waves -w krajach, gdzie aborcja jest legalna, metoda ta nie powinna być używana, bo jest szkodliwa dla zdrowia. Jednak internet ci doradzi: "Mizoprostol jest zarejestrowany pod nazwą [A - nie podamy tej nazwy] i [B - też nie]. [A] jest stosowany przy chorobach żołądka, [B] - przy bólu stawów. Kupując te środki w aptece, możesz powołać się na te schorzenia lub powiedzieć, że potrzebujesz leku dla babci, która z bólu nie może się poruszać, a ty nie masz pieniędzy, (Albo czasu) żeby stać w kolejce do lekarza po receptę. Być może bliskiemu ci mężczyźnie będzie łatwiej kupić lek w aptece. W razie problemów zwróć się do lekarza z prośbą o wydanie recepty". Tak w Polsce wygląda ochrona zdrowia kobiety i zdrowia i życia płodu w Polsce. Powyższy tekst opublikowała w Gazecie Wyborczej lek. med. Małgorzata T. Załoga "Wiedza i Życie" Od redakcji portalu Wiara.pl To kolejny artykuł dowodzący, że ochrona życia dzieci nienarodzonych jest w Polsce pod wieloma wzglądami fikcją. W tym akurat nazwy zabijających leków zostały ukryte. Ale sprawa jest. Obowiązkiem odpowiednich organów państwa jest troska o przestrzeganie obowiązujacego prawa. Dlaczego państwo polskie nie wykonuje w tej dziedzinie swoich obowiązków?
Armia izraelska nie skomentowała sobotniego ataku na Bejrut i nie podała, co miało być jego celem.