„Jednym słowem Papież nie ubiera się u Prady, lecz u Chrystusa". Taką dość szokującą puentę ma opublikowany w nowym wydaniu „L'Osservatore Romano" artykuł pod tytułem „Szaty liturgiczne według Ratzingera", którego autorem jest znany hiszpański pisarz i dziennikarz Juan Manuel de Prada.
„Jakiś czas temu pewien nie pozbawiony rozbawienia niepokój wywołał w mediach fakt, że amerykańskie pismo «Esquire», w swoim dorocznym rankingu osobistości, które są wcieleniem wzoru elegancji, wskazało na Benedykta XVI jako na mężczyznę, który najlepiej dobiera dodatki do swej garderoby. Wybór ten, świadczący o typowej dla epoki frywolności, która stara się zbanalizować wszystko, czego nie rozumie, przypadł w momencie, gdy Benedykt XVI zwrócił na siebie bezprecedensową uwagę mediów z powodu powrotu do niektórych elementów, zakorzenionych w tradycji papiestwa, jak «camauro», zimowe nakrycie głowy z czerwonego atłasu obszyte gronostajem czy «saturno», kapelusz z szerokim rondem, który był powszechnie używany przez niektórych z jego poprzedników, jak Jan XXIII” – pisze autor artykułu. Dziennikarz zauważył też, że „w tych samych dniach rozeszła się pogłoska, że buty z czerwonej skóry, jakie papież zwykł nosić, zaprojektowane zostały przez Pradę, słynny mediolański dom mody”. „Naturalnie była to nieprawda; współczesna banalność nie wpadła nawet na to, że kolor czerwony posiada wyraźne znaczenie męczeństwa, podobnie jak nie zrozumiała, że głosy te były nie do pogodzenia z człowiekiem prostym i powściągliwym, który w dniu swego wyboru na papieża ukazał wiernym zgromadzonym na Placu św. Piotra i całemu światu mankiety skromnego czarnego sweterka” – zwraca uwagę de Prada. „Jednakże, jak zawsze bywa, te nie na miejscu frywolności kryły w sobie sedno paradoksalnej prawdy: faktycznie bowiem, czasami nawet konfuzja i głupota są w stanie wyczuć – w sposób fragmentaryczny, chaotyczny i wynaturzony – rzeczywistość, która naprawdę istnieje. A prawda jest taka, że Benedykt XVI faktycznie przejawia głęboką troskę o swoją garderobę; troskę jednak zupełnie odmiennej natury” – wskazuje autor. Przypomina również datujące się niemal od dzieciństwa zamiłowanie Josepha Ratzingera do liturgii i to z nim wiąże nacisk, jaki Benedykt XVI kładzie na „szaty, a w sposób szczególny na ornamenty liturgiczne”. „Kapłan nie dobiera tych ornamentów kierując się jakimś estetycznym kaprysem: czyni tak, by przyoblec się w Chrystusa (...) kapłan wykracza poza swoją tożsamość, by stać się kimś innym; a wierni uczestniczący w celebrze pamiętają, że droga zapoczątkowana na Chrzcie i karmiona Eucharystią prowadzi nas do domu niebieskiego, gdzie otrzymamy szaty nowe, wybielone we krwi Baranka” – podkreśla dziennikarz. Juan Manuel de Prada kończy swe uwagi wspomnianą już, dosyć szokującą puentą: „Jednym słowem Papież nie ubiera się u Prady, lecz u Chrystusa. A ta jego troska nie dotyczy «dodatków», lecz tego, co najistotniejsze. Oto znaczenie ornamentów liturgicznych, o które dba Benedykt XVI, by ułatwić ludziom naszych czasów zrozumienie najprawdziwszej rzeczywistości liturgii”.
Sugerował, że obecna administracja może doprowadzić do wojny jądrowej.
Rusza również pilotażowy program przekazywania zasiłków na specjalną kartę płatniczą.
Tornistry trafią do uczniów jednej ze szkół prowadzonych przez misjonarki.
Caritas rozpoczęła zbiórkę na remont Ośrodka dla osób w kryzysie bezdomności w Poznaniu.