Reklama

Biznesmeni w habitach

Jeśli piwo, to tylko od cystersów, zioła - od kapucynów i franciszkanów, a miód od kamedułów. Rodzi się moda na oryginalne produkty spożywcze stworzone pod okiem zakonników - pisze Polska Dziennik Zachodni.

Reklama

Lukę na rynku dostrzegają coraz to inne zakony. W herbarium przy klasztorze franciszkańskim w Katowicach Panewnikach znajdziemy mieszanki egzotycznych naparów. Z kolei paulini z Leśniowa polecają swoje ciasteczka i pomidory. A benedyktyni z Tyńca budują nawet sieć sklepów ze swoimi produktami. Biznes dopiero jest w powijakach, ale szybko się rozwija ku uciesze turystów i pielgrzymów. Oferowane produkty są też oryginalnymi pamiątkami, przywożonymi z pielgrzymek do sanktuariów. - Gdy byłam na pielgrzymce we Włoszech, to zawsze po modlitwie był czas na odwiedzenie sklepiku, gdzie można było kupić cukierki, ciasteczka, czy świeże bułeczki wprost ze stołu zakonników. Potem przyjechałam do Leśniowa i dowiedziałam się o ciasteczkach - to strzał w dziesiątkę - mówi Anna Matyja, pątniczka z Jastrzębia Zdroju. Sprzedaż specjałów ma też pomóc w zachowaniu kilkusetletnich murów klasztorów. - Jak utrzymać kilkudziesięciu braci i nowicjuszy w zimie, gdy nie odwiedzają nas wierni? - pyta ojciec Zbigniew Ptak, przeor Sanktuarium Matki Bożej Leśniowskiej. Ten sam problem ma ojciec Zygmunt Galoch, dyrektor jednostki gospodarczej Benedicite w Tyńcu. Nie ukrywa, że jego zakon musi sam się utrzymać. - Z naszej ziemi z trudem wyżyłaby jedna rodzina. Prawa ekonomii są nieubłagane - wyjaśnia. Część dochodów z tej działalności posłuży renowacji klasztoru. O tym, że klasztorne produkty mają swoich fanów, można przekonać się praktycznie w każdym sklepie. Sery, słynne pszenne piwa trapistów, czy konfitury łatwo znajdują nabywców. Klientów przyciąga stara receptura o niewątpliwie duchowym posmaku. Żeby utrzymać zakon w dobrej kondycji, nie wystarczy dziś uprawa roli czy datki odwiedzających gości. Zakonnicy znają na to sposób i zgodnie ze średniowieczną regułą, nie tylko modlą się, ale również pracują. A w produkcji przysmaków mają wielowiekowe tradycje. Gdyby nie mnich Dom Perignon, nie byłoby dziś słynnej marki szampana. W Polsce liderami wśród zakonnych przedsiębiorstw są benedyktyni z Tyńca. Oferowane przez nich produkty można kupić przez internet oraz w sieci ponad 20 sklepów w całej Polsce. Wkrótce zresztą będzie ich znacznie więcej. - Stworzyliśmy i budujemy naszą markę. Na taką skalę jeszcze nikt tego nie robił - mówi dumnie ojciec Zygmunt Galoch, dyrektor jednostki gospodarczej Benedicite w Tyńcu. Część dochodów z tej działalności jest przeznaczana na rozwój Benedicite, część posłuży renowacji klasztoru. Ojciec Galoch nie ukrywa, że jego zakon musi sam się utrzymać. - Zrobiliśmy audyt, z którego wynika, że z naszej ziemi z trudem utrzymałaby się jedna rodzina - wyjaśnia. - A jak utrzymać kilkudziesięciu braci i nowicjuszy w zimie, gdy nie odwiedzają nas wierni? - pyta ojciec Zbigniew Ptak, przeor Sanktuarium Matki Bożej Leśniowskiej.

«« | « | 1 | 2 | » | »»
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Reklama

Autoreklama

Autoreklama

Kalendarz do archiwum

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
1 2 3 4 5 6 7
8 9 10 11 12 13 14
15 16 17 18 19 20 21
22 23 24 25 26 27 28
29 30 31 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11
0°C Czwartek
rano
2°C Czwartek
dzień
3°C Czwartek
wieczór
0°C Piątek
noc
wiecej »

Reklama