Reklama

Biznesmeni w habitach

Jeśli piwo, to tylko od cystersów, zioła - od kapucynów i franciszkanów, a miód od kamedułów. Rodzi się moda na oryginalne produkty spożywcze stworzone pod okiem zakonników - pisze Polska Dziennik Zachodni.

Reklama

Inna idea przyświecała franciszkanom z Panewnik, gdy zakładali swoje herbarium. Uznali, że nabywcy ziół zajrzą pewnie i do kościoła. A o tym, że klasztorne produkty mają swoich fanów, można przekonać się praktycznie w każdym sklepie. Sery, słynne pszenne piwa trapistów, czy konfitury szybko znajdują nabywców. Ilona Chmielek zdecydowała się otworzyć w Gliwicach sklep "Produkty Benedyktyńskie". Decyzję podjęła po wizycie w opactwie w Tyńcu. - Dobrze się rozwija. Jest coraz więcej stałych klientów, sprzedaż rośnie - mówi pani Ilona. W naszym województwie towary firmowane przez zakonników z Tyńca można kupić również Bielsku-Białej, Żywcu, Zabrzu, Piekarach Śląskich i Częstochowie. Kolejne mają powstać między innymi w Bytomiu, Sosnowcu, Rybniku i Tychach. A to i tak tylko jedna piąta sieci, którą zamierzają zbudować benedyktyni. Już dzisiaj w swoim sklepie internetowym oferują prawie 400 różnych produktów. Konfitura brzytewka, cukierki św. Hildegardy, miód pitny, a nawet musztarda piekielna z chrzanem, to tylko niektóre z nich. Nowością są tynieckie piwa klasztorne: Opata, Przeora i Szafarza. Popularność tych produktów w ogóle nie dziwi specjalistów od marketingu. Mówią, że skoro sklepy oferują po kilkanaście gatunków mleka, piwa, konfitur czy masła, to klienci szukają dla siebie rzeczy wyjątkowych. - Tę lukę na rynku doskonale wypełniają domowe czy zakonne wyroby - ocenia Krystian Dudek, dyrektor specjalizującej się w marketingu i promocji katowickiej grupy PRC. - Produkty, opisywane często jako przygotowane zgodnie z tradycyjną, sprawdzoną, wielopokoleniową recepturą znajdują uznanie w oczach osób szukających czegoś niespotykanego. Według niego marki wyprodukowane przez noszących habity duchownych kojarzą się bardzo pozytywnie, a taka ocena to na rynku wielka wartość. - Na przygotowanie produktów mogą poświęcić dużo czasu. Zamiast na ilość stawiają na jakość. A jakość w dobie konkurencji jest w cenie - ocenia Dudek. Biznes, z którego część dochodu przeznaczana jest na utrzymanie zabytkowego opactwa, a część na rozwój firmy, opłaca się nie tylko zakonnikom. Produkcja większości asortymentu jest zlecana kilkudziesięciu zewnętrznym, zupełnie świeckim firmom, w których, jak szacują w Benedicite, pracuje nawet 1,5 tys. osób. Benedyktyni z Tyńca to nie jedyni zakonnicy zaangażowani w taką produkcję. Paulini z Leśniowa koło Żarek słyną z ciasteczek i zdrowych pomidorów. Ich sprzedaż ma nie tylko pomóc wypromować, ale i zbudować centrum pomocy rodzinie. O ile dla klientów najważniejsze jest zadowolenie swojego podniebienia, to zakonnikom przyświeca również inny cel - odnowa swoich opactw i klasztorów. Przyklasztorne firmy powstają, ponieważ pozwala im na to ustawa o gwarancjach wolności sumienia i wyznania. - Zgodnie z postanowieniami majątek i przychody kościołów podlegają ogólnie obowiązującym przepisom podatkowym, z wyjątkami określonymi w odrębnych ustawach - wyjaśnia Jakub Lutyk z Ministerstwa Finansów. Kościelne firmy są zwolnione z opodatkowania, gdy swoje dochody przeznaczają na cele kultu, oświatowo-wychowawcze, naukowe, kulturalne, działalność charytatywno-opiekuńczą, punkty katechetyczne oraz konserwację zabytków.

«« | « | 1 | 2 | » | »»
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Autoreklama

Autoreklama

Kalendarz do archiwum

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
1 2 3 4 5 6 7
8 9 10 11 12 13 14
15 16 17 18 19 20 21
22 23 24 25 26 27 28
29 30 1 2 3 4 5
6 7 8 9 10 11 12
22°C Wtorek
wieczór
19°C Środa
noc
15°C Środa
rano
23°C Środa
dzień
wiecej »

Reklama