O relacji między storzeniem a odkupieniem oraz o stosunku chrześcijanina do świata mówił Papież 6 sierpnia na spotkaniu z duchownymi w Bressanone. Publikujemy pytanie na ten temat oraz pełną odpowiedź Benedykta XVI.
Przed dwudziestu, trzydziestu laty stawiano zarzut – nie wiem, czy ktoś go jeszcze podtrzymuje – że to właśnie chrześcijanie ponoszą winę za zniszczenie stworzenia, bo słowa zawarte w Księdze Rodzaju: „czyńcie sobie ziemię poddaną”, miały doprowadzić do tej arogancji względem stworzenia, której konsekwencji my dzisiaj doświadczamy. Myślę, że musimy na nowo starać się zrozumieć to oskarżenie, pojąć, jak bardzo jest ono fałszywe. Jak długo ziemia była postrzegana jako dzieło Bożego stworzenia, zadanie „czyńcie ją sobie poddaną” nigdy nie oznaczało: „uczyńcie z niej niewolnika”, lecz raczej było poleceniem, by strzec stworzenia i rozwijać dary; współpracować czynnie w dziele Bożym, w ewolucji, którą On zapoczątkował na świecie, tak aby dary stworzenia zostały docenione, a nie podeptane czy zniszczone. Jeśli patrzymy na to, co zrodziło się wokół klasztorów, na te małe raje, które powstały i nadal powstają w tych miejscach, oazy stworzenia, jest oczywiste, że nie chodzi tu jedynie o słowa; gdzie słowo Stworzyciela zostało dobrze zrozumiane, gdzie żyło się ze Stwórcą i Odkupicielem, tam ludzie starali się chronić stworzenie, a nie je niszczyć. W tym kontekście można też odczytać 8. rozdział Listu do Rzymian, w którym jest mowa o tym, że stworzenie cierpi i jęczy w poddaniu, w którym się znajduje, i oczekuje objawienia się dzieci Bożych: poczuje się ono wyzwolone, kiedy nastaną istoty stworzone, ludzie, którzy są dziećmi Bożymi i będą je widzieć w Bożej perspektywie. Sądzę, że to właśnie możemy uznać za realny stan rzeczy: stworzenie jęczy – widzimy to, niemalże słyszymy – i czeka na ludzi, którzy będą na nie patrzeć z Bożego punktu widzenia. Brutalna konsumpcja stworzenia zaczyna się tam, gdzie nie ma Boga, gdzie materia jest już jedynie materiałem przeznaczonym dla nas, gdzie my sami jesteśmy ostatnią instancją, gdzie wszystko jest po prostu naszą własnością i używamy to tylko dla naszego pożytku. Marnotrawienie stworzenia rozpoczyna się tam, gdzie nie uznajemy już żadnej instancji ponad sobą, lecz widzimy jedynie siebie samych; rozpoczyna się tam, gdzie nie istnieje już żaden wymiar życia po śmierci, gdzie w tym życiu musimy zagarnąć wszystko i mieć jak najbardziej intensywne życie, gdzie musimy posiadać tyle, ile się da. Sądzę zatem, że prawdziwe i skuteczne środki zaradcze przeciw marnotrawieniu i niszczeniu stworzenia mogą się urzeczywistniać i rozwijać, można je zrozumieć i wcielać w życie, tylko tam, gdzie stworzenie jest widziane z Bożego punktu widzenia; tam, gdzie życie postrzegane jest w Bożej perspektywie i ma szerszy wymiar – w odpowiedzialności przed Bogiem; a pewnego dnia Bóg da nam życie w pełni i nigdy go nie odbierze: dając życie, otrzymujemy je. A zatem, korzystając z wszystkich posiadanych przez nas środków, musimy się starać publicznie ukazywać naszą wiarę, zwłaszcza tam, gdzie już spotykamy się z wrażliwością na wiarę. W moim przekonaniu poczucie, że świat się nam wymyka – bo my sami go odrzucamy – i że dręczą nas problemy świata stworzonego, wszystko to daje nam dobrą okazję, by publicznie mówić o naszej wierze i ukazać jej wartość jako konstruktywnego rozwiązania. Nie chodzi tu bowiem jedynie o wypracowanie rozwiązań technicznych, które będą zapobiegały szkodom, choć ważne jest poszukiwanie alternatywnych źródeł energii itp. Wszystko to jednak nie wystarczy, jeśli my sami nie przyjmiemy nowego stylu życia, dyscypliny opartej również na wyrzeczeniach, na uznaniu drugiego człowieka, do którego świat stworzony należy w takim samym stopniu jak do nas, którzy łatwiej możemy z niego korzystać; potrzeba dyscypliny odpowiedzialności za przyszłość innych i naszą; ponieważ jest to odpowiedzialność przed Tym, który jest naszym Sędzią, a tym samym Odkupicielem, ale także prawdziwym Sędzią. Myślę zatem, że w każdym razie zawsze trzeba łączyć te dwa wymiary: stworzenie i odkupienie, życie ziemskie i życie wieczne, odpowiedzialność względem stworzenia i odpowiedzialność za innych i za przyszłość. A naszym zadaniem jest interweniować w sposób jasny i zdecydowany na forum opinii publicznej. Aby nas słuchano, musimy zarazem ukazywać naszym przykładem, naszym stylem życia, że mówimy o przesłaniu, w które my sami wierzymy i według którego można żyć. I chcemy prosić Pana, by pomógł nam wszystkim żyć wiarą, odpowiedzialnością w wierze w taki sposób, by nasz styl życia stał się świadectwem, i tak mówić, aby nasze słowa w wiarygodny sposób niosły wiarę jako orientację w naszych czasach.
Ministerstwo gospodarki zagroziło, że zamknie organizacje, które nie zastosują się do nakazu.
W trudnej sytuacji zwierzak może szukać u nas wsparcia - uważa behawiorystka, Sylwia Matulewska.
Carter był 39. prezydentem USA. Sprawował ten urząd w latach 1977-1981.
W Nowy Rok w Kościele katolickim obchodzona jest uroczystość Świętej Bożej Rodzicielki Maryi.
W kilkuset kościołach w Polsce można bezgotówkowo złożyć ofiarę.