Mnisi integryści zagrozili wysadzeniem klasztoru w powietrze, protestując przeciwko dialogowi z katolikami - donosi Rzeczpospolita.
Wieloletni spór między zwolennikami i przeciwnikami ekumenizmu doprowadził do kolejnego „rozwiązania siłowego” w klasztornym państewku na Górze Athos w Grecji. Zwolennicy ekumenizmu próbowali w niedzielę wtargnąć do monastyru integrystów buntowników odrzucających wszelkie kontakty z Watykanem. Integryści dzielnie się bronili i napastnicy musieli odstąpić. Jak podały greckie media, integryści zagrozili, że jeżeli zostaną zmuszeni do opuszczenia góry, wysadzą swój monastyr Esfigmenu w powietrze za pomocą dynamitu, nafty i butli gazowych. Grupa około 20 buntowników uwięziła następnie w samochodzie archimandrytę (prze- łożonego) tego klasztoru Chrysostomosa Katsulierisa oraz trzech innych mnichów. Przez kilka godzin siedzieli oni w zamknięciu na klasztornym parkingu. W końcu dowiedzieli się o tym mnisi z innych monastyrów i wezwali policję. „Więźniów” uwolniono. Podczas podobnych incydentów półtora roku temu obrażenia odniosło siedmiu mnichów. Konflikt trwa już od 2002 roku, kiedy mnisi sprzeciwiający się rozmowom z Watykanem zabarykadowali się w klasztorze Esfigmenu. Zdecydowali się na ten krok, gdy zwierzchnicy klasztornego państewka zażądali od nich opuszczenia Góry Athos. 80 buntowników odizolowało się od swoich 2400 kolegów z pozostałych 19 monastyrów i rozpoczęło regularny bunt, wywieszając z okien płachtę z napisem „Prawosławie albo śmierć”. Mnisiej rebelii nie zakończyło nawet skazanie dziewięciu głównych prowodyrów przez sąd w Salonikach na dwa lata więzienia w zawieszeniu po skardze wniesionej przez ich ekumenicznych braci. Podczas niedawnej wizyty na Górze Athos patriarcha Konstantynopola Bartłomiej I wzywał integrystów do zakończenia buntu, ale bezskutecznie. Integryści przestali zresztą uznawać zwierzchnictwo Bartłomieja, przywódcy duchowego światowego prawosławia, ponieważ on również jest zwolennikiem dialogu z katolicyzmem. Na Górze Athos mogą przebywać jedynie mężczyźni. Dotyczy to nie tylko mnichów, ale także turystów, kobiety nie mogą więc zwiedzać słynnych monastyrów.
Rośnie zagrożenie dla miejscowego ekosystemu i potencjalnie - dla globalnego systemu obiegu węgla.
W lokalach mieszkalnych obowiązek montażu czujek wejdzie w życie 1 stycznia 2030 r. Ale...
- poinformował portal Ukrainska Prawda, powołując się na źródła.