Przed nami dwa tygodnie walki o święto Trzech Króli. W tym czasie ma się rozstrzygnąć, czy 6 stycznia spędzimy w pracy, czy przy rodzinnym stole - pisze dziennik Polska.
Dopiero na początku października Sejm zdecyduje, czy ustawa o wprowadzeniu kolejnego dnia wolnego trafi do kosza, czy do prac w komisji. Przez ten czas prezydent Łodzi Jerzy Kropiwnicki będzie namawiał posłów, by święto Trzech Króli było jednak wolne od pracy. To właśnie on jest głównym inicjatorem tego pomysłu i to on rozpoczął zbieranie podpisów pod obywatelskim projektem. Na razie PO jest przeciwna, PSL sceptyczne, a Lewica ma własny pomysł - dzień wolny mógłby sobie każdy wybrać dowolnie. Tylko PiS entuzjastycznie popiera projekt. Kropiwnicki chce się spotkać z przedstawicielami wszystkich klubów. Najważniejsze będzie spotkanie z PO - tylko głosy tej partii mogłyby sprawić, że projekt zostanie zaakceptowany. - Władze PO mówią twardo, że są przeciwne wprowadzeniu tego święta, ale wiem, że wielu posłów ma dylemat. Chcieliby zagłosować za wprowadzeniem święta, a może im w tym przeszkodzić partyjna dyscyplina - mówi "Polsce" Kropiwnicki. Czeka go niełatwe zadanie - nawet premier Donald Tusk powiedział już, że wolałby, żeby Polacy pracowali w Trzech Króli. Dodatkowy wolny dzień kosztowałby gospodarkę 4 mld zł. - Skracanie czasu pracy w Polsce jest nieodpowiedzialne - mówi Arkadiusz Rybicki (PO). Jego zdaniem Polacy i tak świętują Trzech Króli, nie muszą mieć do tego dnia wolnego.
Przed odmówieniem modlitwy Anioł Pański Papież nawiązał także do „brutalnych ataków” na Ukrainie.
Msza św. celebrowana na Placu św. Piotra stanowiła zwieńczenie Jubileuszu duchowości maryjnej.