Pogarsza się sytuacja w zakresie wolności religijnej w Azji, zwłaszcza w Chinach, ale także w demokratycznych Indiach.
Stwierdza to ogłoszony 19 września doroczny raport Departamentu Stanu USA, poświęcony właśnie tej tematyce. Dokument ten krytykuje Pekin przede wszystkim za represje w Tybecie w następstwie zamieszek, do jakich doszło tam w marcu br., które pociągnęły za sobą masowe aresztowania i surowe kary więzienia dla uczestniczących w nich mnichów. Wielu z nich władze porywały z klasztorów, zmuszając ich do udziału w tzw. kampaniach wychowania patriotycznego i podpisywania oświadczeń przeciw Dalaj Lamie. Ponadto w najludniejszym państwie świata trwały represje wobec muzułmańskich Ujgurów w prowincji Sinkiang, często za samo tylko posiadanie tekstów religijnych, wydawanych bez zezwolenia władz. Zakazywano im również praktykowania ich tradycyjnych wierzeń i zachowywania postu w okresie ramadanu. Raport amerykański zwraca też uwagę, że tuż przed igrzyskami olimpijskim w Pekinie władze wzmogły kontrole i prześladowania wobec środków przekazu i wszelkiej działalności religijnej, niekontrolowanej przez państwo, czemu towarzyszyły burzenie świątyń, aresztowania przywódców religijnych i konfiskaty, a także wyrzucano z kraju zagranicznych wierzących. Wszystko to przeprowadzano z dala od wioski olimpijskiej. Oprócz Chin dokument Departamentu Stanu podkreśla, że miniony rok był trudny dla idei wolności wyznania w całej Azji i nadal trwały systematyczne represje w stosunku do ludzi wierzących w Korei Północnej i Mianmarze (Birmie), gdzie miejscowe rządy dyktatorskie chciały zabronić wszelkich form wyrażania niezadowolenia i ewentualnej kontestacji. Autorzy raportu przypomnieli, że we wrześniu ub.r. dziesiątki tysięcy mnichów buddyjskich w Mianmarze protestowały przeciw rządzącej tym krajem dyktaturze wojskowej, które odpowiedziała na to zabójstwami, torturami i uwięzieniem manifestantów, a główne klasztory poddała stałej kontroli. Ciężka sytuacja panuje też w Iranie, gdzie wszelki sprzeciw wobec oficjalnego islamu karany jest często jako „znieważanie religii”, czemu towarzyszą areszty i dyskryminacja oraz systematyczna kontrola mediów. Agresja i przemoc ze strony większości islamskiej wobec mniejszości, przede wszystkim chrześcijańskich, trwały także w Egipcie, Pakistanie, Arabii Saudyjskiej, Malezji i Indonezji (gdzie zamknięto nawet liczne świątynie chrześcijańskie i meczety należący do odłamu ahmadijja). W Laosie wielu funkcjonariuszy władz lokalnych nadal prześladowało chrześcijan, nawet próbując ich „reedukować”. W Turkmenii i Uzbekistanie wszelka działalność religijna musi uzyskać autoryzację ze strony władz, nawet wtedy, gdy chodzi o spotykanie się na modlitwie: rząd z wielkimi oporami udziela zezwoleń niektórym grupom religijnym i karze ich działalność bez zezwolenia uwięzieniem i wysokimi grzywnami. W demokratycznych Indiach od wielu miesięcy ekstremiści hinduistyczni napadają na mniejszości religijne, zwłaszcza na chrześcijan. W stanie Orisa na wschodzie kraju, zarządzanym przez hinduską partię nacjonalistyczną Bharatiya Janata, tylko w okresie od Bożego Narodzenia 2007 do chwili obecnej zaatakowano i spalono ponad 100 kościołów i instytutów zakonnych oraz ponad 700 domów chrześcijan. Policja reagowała rzadko i z opóźnieniem, chrześcijanie zaś byli zmuszani do ucieczek do lasów, aby uniknąć pobić i samosądów. Słaba reakcja rządu i policji szerzyła wśród napastników przekonanie o bezkarności i sprzyjała powtarzaniu się aktów agresji, które – według instytucji czuwających nad przestrzeganiem prawa – spotykają się z aprobatą ze strony hinduskich partii nacjonalistycznych, szykujących się już do przyszłorocznych wyborów politycznych. W wielu stanach indyjskich utrzymywano lub wprowadzano osławione „prawa przeciw nawróceniom”, przewidujące kary dla tych, którzy nawracają wyznawcę hinduizmu na inną religię i często są wykorzystywane do usprawiedliwiania przemocy i aresztowań wierzących nie-hinduistów.
Dane te podał we wtorek wieczorem rektor świątyni ksiądz Olivier Ribadeau Dumas.
„Będziemy działać w celu ochrony naszych interesów gospodarczych”.
Propozycja amerykańskiego przywódcy spotkała się ze zdecydowaną krytyką.
Strona cywilna domagała się kary śmierci dla wszystkich oskarżonych.
Franciszek przestrzegł, że może ona też być zagrożeniem dla ludzkiej godności.
Dyrektor UNAIDS zauważył, że do 2029 r. liczba nowych infekcji może osiągnąć 8,7 mln.