Rosnące ceny i coraz wyższe koszty utrzymania sprawiają, że również księża, zwłaszcza ci ze zgromadzeń zakonnych, zaczynają mieć poważne problemy finansowe. Aby sobie z nimi poradzić, zakony powołały wspólnego ekonoma - donosi dziennik "Polska".
Konferencja Wyższych Przełożonych Zakonów Męskich powołała ekonoma. Został nim opat klasztoru benedyktynów w Tyńcu o. Bernard Sawicki, któremu wcześniej udało się stworzyć prężną spółkę w tynieckim zakonie benedyktynów. - Jako zakony zaczynamy odczuwać trudności finansowe - cytuje przewodniczącego Konferencji Wyższych Przełożonych Zakonów Męskich ks. Tomasza Sielickiego "Polska". - Inne niż dawniej są przeliczniki, inne ceny i inna też ofiarność ludzi, a to się przekłada na nasze konkretne trudności. Głównym zadaniem nowo wybranego ekonoma jest stworzenie firmy, która będzie w imieniu zakonników prowadziła interesy. - Jeśli podpiszemy umowę w imieniu kilkunastu zakonów, to możemy liczyć na znacznie większe upusty niż każdy zakon z osobna. - To pozwoli wygospodarować nadwyżki, przyniesie oszczędności, które są potrzebne, bo klasztory dostają znacznie mniej pieniędzy niż kilka lat temu i trzeba je ostrożniej wydawać. - mówi o. Sawicki - Im więcej zakonów się w to włączy, tym bardziej atrakcyjnym będziemy partnerem i wyższe uzyskamy rabaty. - Są w Polsce zakony, które nie mają dóbr, nie prowadzą działalności i znalazły się w bardzo trudnej sytuacji materialnej - mówi dalej o. Sawicki - dla nich cięcie kosztów to jedyny ratunek. Docelowo działaniem firmy zostaną też objęte klasztory żeńskie, zwłaszcza kontemplacyjne, które z racji odcięcia od świata nie mają szans na rozpoczęcie działalności gospodarczej. Jeśli przystąpią wszystkie zakony, firma będzie reprezentowała interesy prawie 10 tys. ludzi, bo tylu jest w Polsce zakonników. - pisze dziennik "Polska" Są też inne powody takiej decyzji: - Chcemy pokazać, że zamiast wyciągać ręce po pieniądze do ludzi, umiemy też sami się o nie zatroszczyć. - mówi nowy ekonom.
W kilkuset kościołach w Polsce można bezgotówkowo złożyć ofiarę.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.