Proboszcz parafii w Ostrowążu od kilku miesięcy walczy z urzędnikami, którzy dążą do likwidacji samowoli budowlanej. Twierdzi, że jest ofiarą prawa budowlanego, na którym jako duchowny nie musi się znać. - donosi Głos Wielkopolski.
Wraca sprawa nielegalnie wybudowanej kaplicy przedpogrzebowej w Ostrowążu (gmina Ślesin) - pisze Głos Wielkopolski. - Proboszcz miejscowej parafii nie zgadza się z decyzją wyburzenia kaplicy i nie chce zapłacić grzywny (32 tys. zł). Kilka lat temu proboszcz wspólnie z parafianami zbudował przyległą do plebanii kaplicę, pominął jednak niezbędne formalności, w tym nie załatwił pozwolenia na budowę. Na budowie doszło jednak do wypadku - niegroźnego wprawdzie, ale wystarczającego, by zajął się nią inspektorat budowlany, który podjął decyzję o rozbiórce. Pierwszym krokiem w postępowaniu egzekucyjnym jest natomiast grzywna przymuszająca do rozbiórki. Zdaniem proboszcza budynek jest mniejszy, niż twierdzi inspektorat, i nie jest kaplicą, tylko magazynem na dekoracje kościelne i jako taki nie wymaga ani projektu, ani pozwolenia na budowę. Ksiądz złożył do trafiło do Wojewódzkiego Inspektoratu Nadzoru Budowlanego w Poznaniu zażalenie na decyzję, ten jednak - ze względu na spóźnienie - go nie rozpatrzył. Obecnie sprawą zajmuje się Urząd Skarbowy w Koninie. Przydzielony z okręgu Ślesina poborca skarbowy będzie próbował polubownie wyegzekwować grzywnę - informuje gazeta. - W większości przypadków udaje się ściągnąć należność. Nie pamiętam jednak takiej sytuacji, żeby dłużnikiem był ksiądz, który nielegalnie zbudował kaplicę - mówi naczelnik US w Koninie. Jeśli to się nie uda, urząd skarbowy może m.in. zająć jedynie konto bankowe parafii (jeśli takie istnieje) lub zabezpieczyć nieruchomość jako zastaw skarbowy.
Ojcowie paulini przedstawili sprawozdanie z działalności sanktuarium w ostatnim roku
Walki trwały na całej długości frontu, na odcinku około tysiąca kilometrów.
Polacy byli drugą najliczniejszą grupą narodowościową spoza Portugalii.
Na plac przybył po nieszporach, które odprawił w bazylice watykańskiej.
Wkraczanie szkoły w sferę seksualności powinno się odbywać w porozumieniu z rodzicami.
Potrzebne są mechanizmy, które pomogą chronić wrażliwe grupy widzów, np. dzieci.
Ministerstwo gospodarki zagroziło, że zamknie organizacje, które nie zastosują się do nakazu.