"Czas Adwentu jest nam dany po to, abyśmy dorośli do przyjęcia wielkiego daru, jakim jest przyjście Boga na świat" - powiedział w rozmowie z KAI abp Henryk Muszyński. Dodał, że to dorastanie jest wejrzeniem w głąb siebie i prawdziwym otwarciem serca dla Boga.
„Z reguły patrzymy na Adwent po ludzku, jako na czas, w którym to my idziemy do Boga, to my się przygotowujemy, to my mamy dni skupienia i odbywamy rekolekcje. A to nie do końca tak. Nie my idziemy do Boga, ale Bóg przychodzi do nas. To niepojęte. Bóg przychodzi na świat w postaci bezbronnego dziecka. To najlepiej pokazuje jak jest wszechmocny” – stwierdził abp Henryk Muszyński. Podkreślił również, że owocne przeżycie Adwentu to aktywne oczekiwanie, prostowanie ścieżek we własnym sercu i otwieranie go na Boga. „To także podjęcie próby dostrzeżenia obecności Boga w naszej codzienności, pracy, w naszych smutkach i radościach, we wszystkim czego doświadczamy i co nas dotyka” – dodał metropolita gnieźnieński. Przyznał również, że "zakłócanie Adwentu przedświątecznym komercyjnym wrzaskiem jest smutne i denerwujące". „To smutne, że wielu ludzi poprzestaje tylko na przygotowaniach zewnętrznych, zaopatrzeniu się w prezenty, ozdoby i inne rzeczy. Takie postępowanie z pewnością nie zaspokoi duchowych potrzeb człowieka i nie wypełni pustki, a tylko ją pogłębi” – stwierdził abp Muszyński.
Co czwarte dziecko trafiające dom"klasy wstępnej" nie umie obyć się bez pieluch.
Mężczyzna miał w czwartek usłyszeć wyrok w sprawie dotyczącej podżegania do nienawiści.
Decyzja obnażyła "pogardę dla człowieczeństwa i prawa międzynarodowego".
Według szacunków jednego z członków załogi w katastrofie mogło zginąć niemal 10 tys. osób.