W Nowym Jorku otwarto wystawę inspirowanych Biblią prac rosyjskiego emigranta, Marca Chagalla, w twórczości, którego przewija się symbolika zarówno chrześcijańska, jak i żydowska, choć cechuje ją równocześnie bardzo przyziemna wizja świata i życia religijnego.
„Chagall to fascynująca postać. Ktoś, kto czerpał inspiracje zarówno z judaizmu, jak i z chrześcijaństwa” – twierdzi Paul Tabor, dyrektor wystawy w Muzeum Sztuki Biblijnej na Manhattanie, placówki zwanej potocznie Mobia. Ekspozycja prac artysty (pod nazwą „Biblia Chagalla: Mistyczny sposób opowiadania”) potrwa do 18 stycznia 2009 roku. Ma ona na celu nie tylko ukazać motywy biblijne, przewijające się w całym dorobku artystycznym Chagalla, ale i poprawić nieco jego reputację, jako artysty. Chagall jest najprawdopodobniej najbardziej znany ze swych witraży, które znajdują się zarówno w świątyniach chrześcijańskich (np. w katedrze św. Stefana w Moguncji), jak i w synagogach (w szpitalu Hadassah Ein Kerem w Jerozolimie). Jego witraże znaleźć można także w siedzibie ONZ. Choć był niezwykle szanowany przez współczesnych mu twórców (chociażby przez Picassa), to jednak często lekceważy się go i określa jako schlebiającego masowym gustom „skrzypka na dachu modernizmu”. Paul Tobor twierdzi, że jest zupełnie inaczej, zaś nowojorska wystawa ukazuje także wszelkie okrucieństwa, traumy i terror, wiążący się z połową XX wieku. Seria czarno-białych grafik (m. in. „Zdobycie Jeruzalem”), przedstawiających biblijny eksodus, w sposób przejmujący ukazuje także przerażającą rzeczywistość czasów nazizmu, kiedy to Chagall przebywał w okupowanym przez wojska hitlerowskie Paryżu (dopiero w 1941 roku udało mu się wyjechać do USA). „Przeszłość, teraźniejszość i przyszłość – to wszystko przenika się wzajemnie na jego obrazach” – twierdzi kurator. Chagall urodził się w żydowskiej rodzinie w pobliżu (dziś białoruskiego) Witebska, w 1887 roku. Wielki wpływ miały na niego jednak również zwyczaje i tradycje związane z rosyjskim Kościołem prawosławnym. Studiował w Niemczech i w Rosji. Zmarł w 1985 roku. Przed śmiercią stwierdził, że Biblia zawsze była dla niego źródłem inspiracji, z czego był ogromnie dumny (określił ją jako „wielką, uniwersalną księgę”). „Już od dzieciństwa Biblia ukazywała mi pewną wizję świata i przeznaczenia, inspirując mnie w mojej pracy” – powiedział w 1979 roku. „W chwilach zwątpienia jej poetycka wspaniałość i mądrość dawała mi ukojenie. Dla mnie jest ona niczym druga natura”. Na swój własny sposób był Chagall artystą ekumenicznym, jeśli nawet nie międzyreligijnym – uważa Paul Tobor, podkreślając oryginalność chagallowskich wizji i konceptów. „Miał wielką wiedzę i świadomość chrześcijańskiej teologii, choć używał jej do własnych celów”. Chagall nie obawiał się przedstawiać ukrzyżowanego Chrystusa, choć ukazuje go z punktu widzenia osoby wywodzącej się z tradycji judaistycznej. Postać Jezusa jest u niego człowiekiem, śmiertelnikiem, żydem, który cierpi, a nie ukrzyżowanym, którego głosi chrześcijaństwo. Zarówno żydzi, jak i chrześcijanie bardzo pozytywnie reagują na naszą wystawę. W związku z długą historią antysemityzmu, żydzi często odczuwają dyskomfort, jeśli idzie o tradycyjną, chrześcijańską symbolikę. W pracach Chagalla „widzą jednak Jezusa, którego rozpoznają” – dodaje Tobor.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.