Gazeta Wyborcza opublikowała wywiad z arcybiskupem Sawą, prawosławnym metropolitą warszawskim i całej Polski, dotyczący głównie jego współpracy z SB.
Arcybiskup zaprzecza, że wiedział o rejestracji, choć przyznaje, że dość szybko zorientował się, że traktują go jako TW. Sporo mówi o prowadzonych rozmowach, w których "starał się być oględny". Rozmowa jednak "była z pewnością ukierunkowana tak, jak esbeków interesowało, i oni wyciągali z niej takie wnioski, jakie chcieli. A co potem wypisywali, to już mnie przecież o zdanie nie pytali." Pytany, co zrobił gdy się zorientował, że jest traktowany jak TW, odpowiada, że starał się unikać kontaktów. I podkreśla, że nie był pokorny, dlatego zapewne przenieśli go ze stanowiska w kancelarii do klasztoru w Jabłecznej. "Raz panu z Urzędu ds. Wyznań rzuciłem słuchawką i powiedziałem, że nie jestem sekretarką, gdy domagał się ode mnie wypowiedzi na jakiś temat, chociaż wcześniej poszedł już telegram" - opisuje swoją niepokorną postawę. W wywiadzie padło również pytanie o wynagrodzenie za współpracę. Arcybiskup zaprzecza, jakoby przyjmował jakieś upominki, co do pieniędzy natomiast "raz na jakiś czas otrzymywał w Urzędzie ds. Wyznań pieniądze. Nie tylko ja, ale i inni biskupi. Mówiono, że to jest zapomoga". "Trzeba podkreślić, że my dzisiaj jesteśmy samodzielni, ale wówczas otrzymywaliśmy z Funduszu Kościelnego uposażenie na całą administrację, więc w pewnym sensie mieli nas w ręku." - dodaje metropolita. - "Trzeba było wybierać: albo patrzymy realistycznie, idziemy na pewien kompromis i podtrzymujemy życie Cerkwi, albo godzimy się na jej stopniowe niszczenie".
FOMO - lęk, że będąc offline coś przeoczymy - to problem, z którym mierzymy się także w święta
W ostatnich latach nastawienie Turków do Syryjczyków znacznie się pogorszyło.
... bo Libia od lat zakazuje wszelkich kontaktów z '"syjonistami".
Cyklon doprowadził też do bardzo dużych zniszczeń na wyspie Majotta.
„Wierzę w Boga. Uważam, że to, co się dzieje, nie jest przypadkowe. Bóg ma dla wszystkich plan”.