Stocznia Gdynia do końca maja zwolni wszystkich pracowników - pięć tysięcy osób. Ich los zależy od tego, czy w czasie kryzysu znajdzie się inwestor, który wykupi majątek firmy i stworzy tam nową stocznię. W firmie rozdawano biuletyn wzywający załogę, by odmawiała różaniec - informuje "Gazeta Wyborcza".
W krótkim wywiadzie z inicjatorem akcji pada pytanie: dlaczego? Czemu ktoś chce "włączać sprawy wiary do biznesu"? - Jestem wierzący, jak wielu moich kolegów. Ta praca ma dla nas wielką wartość, utrzymujemy dzięki niej rodziny. Jeśli stocznia padnie, nasz świat się przewróci - odpowiada Marek Lewandowski. Inicjatorzy proszą, by wysyłać im sms z hasłem "Różaniec" oraz imieniem i nazwiskiem, gdyż chcą wiedzieć, ile osób zaangażuje się w modlitwę. Lista będzie poufna, nie ma też mowy o modlitwie zbiorowej. "To indywidualna sprawa każdego pracownika, może to robić w pracy, w domu, w pociągu albo w autobusie. Chodzi tylko o to, by odmawiał jedną tajemnicę różańca dziennie." - mówi inicjator akcji. "Wierzymy, że jeśli włączy się 10% osób, to wygramy" - dodaje.
Według najnowszego sondażu Calin Georgescu może obecnie liczyć na poparcie na poziomie ok. 50 proc.
Zapewnił też o swojej bliskości mieszkańców Los Angeles, gdzie doszło do katastrofalnych pożarów.
Obiecał zakończenie "inwazji na granicy" i zakończenie wojen.
Ale Kościół ma prawo istnieć, mieć poglądy i jasno je komunikować.