- Dobry seks nie jest medialny, bo nie jest skandalem. Nie ma wokół niego jakiejś awantury, która podnieciłaby tabloidy - mówi benedyktyn o. Leon Knabit OSB, który napisał książkę o seksie. Jak podkreśla Małgorzata Skowrońska, w "Kogo kochają kobiety" o. Knabit otwarcie mówi o orgazmach i akcie seksualnym.
My, Polacy, mamy problem z mówieniem o seksie otwarcie, a wielu duszpasterzy zagadywanych o seks wciąż jest na etapie pszczółek... Skąd taka otwartość? Wychowanie rodzinne? Kwestia wieku? - pyta benedyktyna. - Pewnie w dużej mierze z wieku. Jak się ma 79 lat, to patrzy się na seks z innej perspektywy. Ja już zapinam pasy i przygotowuję się do lądowania. Kościół przez wiele wieków o seksie milczał albo - co gorsze - identyfikował go tylko z grzechem i świństwami. Tak to było stawiane w moralności chrześcijańskiej. Na szczęście dziś to się zmieniło. W dużej mierze za sprawą Jana Pawła II. Mało kto o tym pamięta, ale to Wojtyła, jeszcze jako krakowski kardynał, otwarcie pisał o relacjach między mężem a żoną - mówi o. Knabit. - Właśnie. Relacjach między mężem a żoną. Duchowni katoliccy nie mają żon. Żyją w celibacie. W każdym razie powinni żyć w celibacie. Co o tym, co dzieje się w łóżku pomiędzy kobietą i mężczyzną, może wiedzieć ktoś, kto nie korzysta z tej sfery ludzkiego życia? - pyta dziennikarka. - Od 55 lat jestem kapłanem. Przychodzą do mnie ludzie i opowiadają o swoich małżeńskich i przedmałżeńskich problemach. U mnie uświadomienie w tych sprawach przyszło bezboleśnie. Nie doznałem wstrząsu. Kiedy miałem 14 lat, Niemcy zastrzelili mojego ojca. Zostałem z mamą i dwiema siostrami. W domu nie mówiło się tak otwarcie, jak to robi się dziś, o sprawach seksu, ale też nie zamiatało się tych tematów pod dywan. Wiedziałem, że chłopcy różnią się od dziewczynek. Wiedziałem, co to burza hormonów w okresie dojrzewania. A na pani pytanie odpowiem tak jak ojciec Zenon Meisner, kapłan i lekarz. On zawsze powtarza: "Nie trzeba przechodzić żółtaczki, żeby ją leczyć". - Potrzebujemy leczenia w sprawach seksu? - Na szczęście nie wszyscy. Większość z nas ma normalne podejście do seksu, ale, niestety, to co niezdrowe jest bardziej krzykliwe i widoczne. Dla wielu ludzi seks to nie funkcja miłości, ale jedynie zaspokajanie potrzeb. Jakoś szwankuje nam propaganda normalności. Seks mamy wszędzie. W gazetach, na ulicach. W gimnazjum dziewczyna z chłopakiem na przerwie zamykają się w łazience. Szast-prast i po sprawie, a potem na lekcje. To nie tak powinno wyglądać. Jeśli Pan Bóg powiedział: "Rozmnażajcie się", to miał rację. Ale jeśli ludzie ograniczają seks do jak największej ilości orgazmów, źle robią. Seks dostarcza niezwykłych przeżyć fizycznych i emocjonalnych, ale jeśli koncentruje się tylko na przyjemności, prowadzi do zniszczenia. Gdy seks oparty jest na wzajemnym zaufaniu, szacunku, miłości, potrafi działać cuda. Zmienia nawet największych cyników i ludzi wyrachowanych. Znam takie przypadki z praktyki duszpasterskiej. - Nigdy Ojciec nie był zakochany? - Nieprawda. Wiele razy. Ostatni raz przedwczoraj. Wojtyła powiedział, że najczęściej za to, co się w nas dzieje, nie mamy odpowiedzialności. Dopiero za to, co my z tym zrobimy, jesteśmy odpowiedzialni. Ja na szczęście od początku miałem skłonności heteroseksualne. Piękna kobieta zawsze działa na normalnego człowieka, i to jest w porządku. Jakieś tam problemy sercowe były, ale ja już od 17. roku życia wiedziałem, że będę kapłanem. Nie chciałem żadnej dziewczynie zawracać głowy, bo byłoby to nieuczciwe. Poza tym gdybym na coś sobie pozwolił, jak bym stanął na ambonie wśród tych samych ludzi i mówił o uczciwości? Byłbym niewiarygodny. - Uczciwość uczciwością, ale krew nie woda. Piękno kusi... - To już kwestia dojrzałości. Mężczyzna potrafi poradzić sobie z pokusami raz lepiej, raz gorzej. Chłopaczek nie. Jeśli takiemu chłopaczkowi nigdy niczego nie odmawiano, nie zabraniano, wszystko mu było wolno, to trudno mówić o dojrzałej osobowości. (...) Wiadomo, że pierwsze wychowanie seksualne odbiera się w rodzinie. Potem w szkole. Trzeba przywrócić powagę tej instytucji. Słyszałem o przypadku, gdy młoda i ładna nauczycielka wchodzi na lekcję w gimnazjum, a jeden z chłopców bez żadnej żenady mówi do niej: "Ale bym cię przeleciał". Nauczycielka na to z politowaniem: "A masz ty czym?". Nie rozpłakała się, nie wyrzuciła go za drzwi. Odniosła sukces, bo chłopaka wyśmiała klasa. - Z Ojca to taki katolicki Lew Starowicz... - - Broń Panie Boże! Takich aspiracji nie mam. Ludzie pytają mnie o seks i miłość, więc im odpowiadam. Jeśli im pomagam, cieszę się i dziękuję Bogu - mówi o. Knabit. Książka "Kogo kochają kobiety?" ukaże się na rynku w połowie marca.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.