Biskup R. Williamson jeszcze raz przeprosił za swe wypowiedzi nt. holokaustu

Komentarzy: 13

KAI /jk

publikacja 26.02.2009 21:21

Biskup Richard Williamson, jeden z czterech hierarchów Bractwa św. Piusa X, czyli lefebrystów, z których w styczniu tego roku Benedykt XVI zdjął ekskomunikę z 1988, oficjalnie przeprosił wszystkich, którzy poczuli się urażeni jego wypowiedziami nt. holokaustu. W listopadzie ub.r. w wywiadzie dla telewizji szwedzkiej zaniżył on liczbę ofiar zagłady Żydów w latach II wojny światowej.

Mająca swą siedzibę w Rzymie agencja Legionistów Chrystusa ZENIT ogłosiła 26 lutego oświadczenie biskupa-lefebrysty. Przekazała je Papieska Komisja „Ecclesia Dei”, ustanowiona w lipcu 1988 przez Jana Pawła II w celu utrzymywania kontaktów zarówno z Bractwem św. Piusa X, jak i tymi księżmi i seminarzystami, którzy są przywiązani do liturgii „przedsoborowej”. Biskup złożył to oświadczenie po powrocie do Londynu, gdy w wyniku decyzji władz Argentyny musiał opuścić ten kraj, gdzie odpowiadał m.in. za kształcenie przyszłych księży Bractwa. Oto fragment* tego dokumentu: Ojciec Święty i mój przełożony, biskup Bernard Fellay, poprosili mnie, bym rozważył na nowo swe oświadczenia, jakie złożyłem szwedzkiej telewizji cztery miesiące temu, ze względu na ich bardzo poważne skutki. Biorąc pod uwagę te konsekwencje mogę z całą szczerością stwierdzić, że ubolewam z powodu wyrażenia tych poglądów i że gdybym przewidział, jakie szkody i ból wyrządzą one przede wszystkim Kościołowi, a także tym, którzy przeżyli i rodzinom ofiar, które zaznały niesprawiedliwości w okresie Trzeciej Rzeszy, to bym ich nie wypowiadał. Biskup podkreślił, że w rozmowie z telewizją szwedzką wyraził jedynie swą „opinię nie-historyka, wyrobioną dwadzieścia lat temu na podstawie dostępnych wówczas dowodów i od tamtego czasu rzadko wyrażaną publicznie”. „W każdym razie wydarzenia ostatnich tygodni i rada przełożonych Bractwa św. Piusa X przekonały mnie, by wziąć odpowiedzialność za cierpienie, jakie przyniosły. Proszę o przebaczenie przed Bogiem wszystkie dusze, które uczciwie poczuły się zgorszone tym, co powiedziałem. Jak stwierdził Ojciec Święty, każdy akt niesprawiedliwej przemocy wobec jednego człowieka rani całą ludzkość”. Tymczasem rzecznik Konferencji Biskupiej Anglii i Walii wyjaśnił 26 bm., że zarówno bp Williamson, jak i pozostali biskupi Bractwa św. Piusa X nie są we wspólnocie z Kościołem, toteż nie mogą sprawować sakramentów w Kościele katolickim. „Ich sakra biskupia była niegodziwa i nie uznaje jej Kościół katolicki” – stwierdził rzecznik. 30 czerwca 1988 nieżyjący już arcybiskup Marcel Lefebvre udzielił w Econe (Szwajcaria) – bez zgody papieża – sakry biskupiej czterem kapłanom założonego przez siebie Bractwa św. Piusa X. Tym samym zarówno on, jak i nowi hierarchowie i wszyscy pozostali uczestnicy tamtej uroczystości ściągnęli na siebie ekskomunikę. 24 stycznia w Watykanie ogłoszono dekret Kongregacji Biskupów, zdejmujący z czterech biskupów tę karę kościelną, w odpowiedzi na prośbę przełożonego Bractwa bp. Bernarda Fellaya zawartą w jego liście z grudnia ub.r. Biskup składał w nim tradycyjne wyznanie wiary katolickiej. Jednocześnie w liście do członków i sympatyków Bractwa, dziękując im za ich modlitewne wsparcie, zaznaczył, że Bractwo akceptuje nauczanie Kościoła od pierwszych soborów do Vaticanum I, nadal natomiast ma zastrzeżenia do Soboru Watykańskiego II. Stwierdzenie to wzbudziło najwięcej zastrzeżeń i krytyk wobec decyzji watykańskiej, gdyż uznano, że lefebryści, mimo wyciągniętej do nich ręki, nadal tkwią na starych pozycjach, m.in. podważania Vaticanum II. *poprawiono - jk Od Redakcji Należy podziwiać sztukę retoryki biskupa. Przeprosić, ale nie wycofać się ze swojego zdania nie jest łatwo. Biskup ubolewa z powodu tego, że jego słowa sprawiły innym cierpienie i zaszkodziły Kościołowi. Niepotrzebnie je wypowiedział, bo przecież "każdy akt niesprawiedliwej przemocy wobec jednego człowieka rani całą ludzkość" i niezależnie od tego, jak dużo wyrządzono krzywd, nie można deprecjonować cierpienia. W zasadzie jest to prawda, ale chyba nie o to chodziło... Joanna Kociszewska

Pierwsza strona Poprzednia strona Następna strona Ostatnia strona