Trzeba stworzyć mocne lobby kobiet chrześcijańskich - mówi w wywiadzie dla KAI
biskup płocki Piotr Libera. Wyjaśnia, dlaczego w ubiegłym roku w katedrze
płockiej przepraszał kobiety, wylicza przestrzenie, które mogłyby one zająć w
Kościele, mówi o zajęciach w seminarium na ich temat, a także o potrzebie
wydania przez Episkopat dokumentu poświęconego kobietom.
I nie żałował Ks. Biskup?
– Ależ skąd. Przeciwnie, ceniłem je za oddanie, kompetencję, wrażliwość, uśmiech i serce, jakie wkładały w wykonywanie codziennych obowiązków. W kobietach jest oddanie, zdolność do ofiary i utożsamianie się z tym, w co się angażują. Mają bardziej personalistyczny stosunek do ludzi i ciepło, właściwe kobietom. Nie patrzyły na zegarek, gdy trzeba było, zostawały po godzinach, gdy działo się coś ważnego – zebranie plenarne Episkopatu czy inne wydarzenia. Dziesięć sióstr służebniczek prowadziło kuchnię i hotelik. Ktoś przecież musi podjąć gościa i zająć się nim. Robiły to zawsze bez wymówek, narzekań, ociągania. Ofiarność to specyficznie kobieca cecha.
Nie zapomnę oficjalnej wizyty biskupów protestanckich z Finlandii w Sekretariacie. U mojego boku była pracująca tam siostra zakonna, biegle mówiąca po fińsku. Goście byli mile zaskoczeni, a dla mnie była to duża pomoc w budowaniu kontaktów ekumenicznych. W Polsce mamy już wiele kobiet po studiach specjalistycznych na uczelniach kościelnych posiadających tytuły naukowe. Są to siostry zakonne i chrześcijanki świeckie. Nie wolno nam tego potencjału marnować. Trzeba tym kobietom dać szansę rozwoju zawodowego i promocji.
Nieraz Ks. Biskup podkreśla, że duchowo został ukształtowany przez kobietę. Kim była w kapłańskim dojrzewaniu Chiara Lubich?
- Chiara Lubich była chrześcijanką obdarowaną przez Boga szczególnym charyzmatem. Mocą otrzymanego od Pana charyzmatu, który Kościół oficjalnie potwierdził, przyczyniła się do powstania potężnego ruchu obecnego na wszystkich kontynentach. Jej charyzmat oraz związana z nim na wskroś ewangeliczna duchowość inspirowała i nadal inspiruje tysiące ludzi, przede wszystkim świeckich, ale również duchownych. Rys maryjny duchowości Chiary sprawia, że na pierwszym miejscu jest nie ona – kobieta, lecz Jezus.
Gdy patrzymy z tej perspektywy, wtedy „nie ma już mężczyzny ani kobiety”, wszyscy bowiem jesteśmy kimś jednym w Jezusie (por. Ga 3, 28). Dlatego spotkanie z Chiarą i jej duchowością było dla mnie spotkaniem z Chrystusem, który żyje i działa w Kościele. Stało się to początkiem niezwykłej, fascynującej przygody z Bogiem. Przewodnikiem w tej przygodzie była kobieta, chrześcijanka, która swe życie całkowicie oddała Bogu, który jest miłością. Wszystko to sprawiło, że w mojej formacji do kapłaństwa, a później w pracy duszpasterskiej, nigdy nie miałem trudności z zaakceptowaniem kobiety jako równoprawnej członkini ludu Bożego.
Nigdy też nie czułem kompleksu wobec kobiet czy lęku. Przeciwnie, postrzegam je jako siostry, które Bóg postawił na drodze mojego życia oraz jako cenną pomoc w dziele budowania cywilizacji życia i miłości.