Cudowne dzieci i moherowa biedronka

Komentarzy: 3

Gazeta Wyborcza/jk

publikacja 07.03.2009 11:21

Matka Ziemia i Ojciec Słońce, doktor czarodziej i biedronka w moherowym berecie to postacie z pedagogiczno-publicystycznego spektaklu "Cudowne dzieci - Bal na Planecie Ziemia". Obejrzało je 180 dzieci, które urodziły się z zapłodnienia in vitro - donosi Gazeta Wyborcza.

W spektaklu wszystko jest pięknie i wszyscy są szczęśliwi, póki nie pojawia się moherowa biedronka, która krzywdzi i rani dziecko - opisuje spektakl Gazeta Wyborcza. "Zgorszenie: hodowanie dzieci w szklance!" - krzyknęła biedronka. - "Jak ty będziesz żyć - taka inna, taka samotna. A gdzie twoi bracia i siostry? Wylane do rynsztoka!" - dodała. "Kim jestem? Czy jestem człowiekiem?" - rozpłakała się dziewczynka. - "Mówią, że nie mamy serca, mówią, że nie mamy duszy" - zaśpiewała wraz z innymi dziećmi. Na szczęście doktor czarodziej poradził dzieciom, żeby przekonały władze, że mają prawo do szczęścia. Potem pojawia się Sędzia, który prawo do istnienia i szczęścia przyznaje. A biedronka w moherze dostrzega, że "dzieci i rodzice się kochają, więc wszystko jest po bożemu". Spektakl przygotowali aktorzy Teatru Rampa i pierwszego składu musicalu "Metro". Pomysł wyszedł od Stowarzyszenia na rzecz Leczenia Bezpłodności i Wspierania Adopcji "Nasz Bocian". Od Redakcji Aluzje w tekście są czytelne. Wypadałoby zatem zapytać autorów scenariusza, kto i kiedy powiedział, że dzieci urodzone z zapłodnienia in vitro nie mają prawa do życia i szczęścia. Stanowisko Kościoła w tej sprawie jest jasne: w najmniejszym stopniu nie różnicuje się dzieci ze względu na sposób poczęcia. Każda dyskryminacja tych dzieci jest złem. Każda dyskryminacja jest złem. Podobnie jak złem jest rzucone w tym spektaklu nieprawdziwe oskarżenie. Niezależnie - warto, mówiąc o złu jakim jest zapłodnienie in vitro, dobrze zastanowić się nad argumentami. Wszelkie uproszczenia i uogólnienia będą się mścić. Joanna Kociszewska

Pierwsza strona Poprzednia strona Następna strona Ostatnia strona