Okazało się, że po raz kolejny w trudnej sytuacji społeczne oczekiwania w Polsce kierują się ku Kościołowi.
Przyjęty przez polskich biskupów memoriał w sprawie współpracy niektórych duchownych z organami bezpieczeństwa w Polsce w latach 1944-1989 to kawał dobrej roboty. Trudnej i bardzo potrzebnej. Potrzebnej nie tylko Kościołowi katolickiemu w Polsce. Nawet nie głównie Kościołowi. Po siedemnastu latach od przełomu roku 1989 nadal w Polsce nie rozliczyliśmy się z przeszłością. Nie odbyła się dekomunizacja. Nie przeprowadzono lustracji. Inne narody już dawno mają to za sobą. U nas sprawa odwlekana była w nieskończoność. Myślę, że nie tylko z powodu tendencji części polityków do traktowania esbeckich materiałów jako znakomite źródło najrozmaitszych haków i materiału do szantaży. Myślę, że jedną z bardzo ważnych przyczyn takiego znacznego opóźnienia w mówieniu całej prawdy o przeszłości Polaków zarówno w wymiarze jednostkowym, jak i społecznym, był brak jasnych, klarownych zasad, mówiących, w jaki sposób pokazywać prawdę o czasach PRL-u, zwłaszcza jej najboleśniejszą część. Kto powinien te fundamentalne zasady sformułować? Gdzie indziej zajmowało się tym państwo. W Polsce państwo nie zdołało się zmierzyć z tą niesłychanie trudną kwestią. Nie znalazła się żadna instytucja państwowa obdarzona wystarczającym autorytetem i odwagą, aby się tego podjąć. Okazało się, że po raz kolejny w trudnej sytuacji społeczne oczekiwania w Polsce kierują się ku Kościołowi. Mam wrażenie, że zastanawiająca koncentracja zainteresowań lustracyjnych na ludziach związanych z Kościołem była swoistą - zamierzoną lub spontaniczną - formą nacisku na Kościół, by zechciał podjąć się zadania ustawienia drogowskazów ku niezbędnemu całej Polsce oczyszczeniu pamięci. I Kościół - chociaż nie od razu - wziął sprawę w swoje ręce. Po raz kolejny w dziejach Polaków Kościół zastępuje inne instytucje życia społecznego. Wydawało się, że w wolnej Polsce, w której mogą i powinny funkcjonować wszelkie demokratyczne mechanizmy, Kościół wreszcie będzie mógł się skupić na tym, co najważniejsze - na trosce o zbawienie człowieka. Okazuje się jednak, że nadal musi zastępować właściwe instytucje także w rozwiązywaniu wyjątkowo trudnych doczesnych, przyziemnych kwestii. Czy to źle? Chyba nie. Dzięki temu te doczesne kwestie zyskują rozwiązania nie tylko dobre i pragmatyczne, ale również podbudowane sprawdzonym systemem wartości.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
"Franciszek jest przytomny, ale bardziej cierpiał niż poprzedniego dnia."
Informuje międzynarodowa organizacja Open Doors, monitorująca prześladowania chrześcijan.
Informuje międzynarodowa organizacja Open Doors, monitorująca prześladowania chrześcijan.
Osoby zatrudnione za granicą otrzymały 30 dni na powrót do Ameryki na koszt rządu.