Mnie niepokoją nie tylko islamskie reakcje. Niepokoją mnie również reakcje europejskich, a w tym także katolickich, komentatorów całego wydarzenia.
Media pełne są opisów reakcji muzułmańskich na wyrwany z kontekstu papieskiego wykładu w Ratyzbonie. Widzimy płonące kukły imitujące Benedykta XVI, słyszymy pełne nienawiści groźby pod adresem chrześcijan. Wszystko to budzi niepokój. Chwilami nawet strach. Mnie jednak niepokoją nie tylko islamskie reakcje. Niepokoją mnie również reakcje europejskich, a w tym także katolickich, komentatorów całego wydarzenia. Ze zdumieniem słyszę głosy sugerujące, że Papież źle dobrał cytat, że wykazał się brakiem medialnego wyczucia, że swoim przemówieniem zniweczył kilkadziesiąt lat dialogu chrześcijańsko-muzułmańskiego, że zerwał ze strategia przyjętą wobec innych religii przez Jana Pawła II. O co tu chodzi? Dlaczego wobec całkowicie bezpodstawnej nagonki na Papieża i chrześcijaństwo organizowanej przez skrajnie radykalne odłamy islamistów chrześcijanie, a zwłaszcza katolicy, nie stają w jedności, tylko zaczynają na siłę szukać winy po swojej stronie. Żeby chociaż szukali winy w sobie. Ale nie, szukają winy w Następcy świętego Piotra, w Zastępcy Jezusa na ziemi. Przedstawiciele innych religii (nie tylko muzułmanie) bardzo stanowczo bronią swych duchowych przywódców. Nie pozwalają reprezentantom innych religii ich krytykować, a w sytuacji ataku na któregoś z nich, jak jeden mąż stają w obronie. A chrześcijanie? A katolicy? Czy to taka chrześcijańska specyfika wynikająca z treści wyznawanej wiary? Nie. To skutek poważnego kryzysu tożsamości. To rezultat traktowania religii w kategoriach prywatnych i wybiórczych. To wynik słabej wiary. Czyli tego wszystkiego, o czym w stanowczych słowach mówił podczas bawarskiej pielgrzymki (również w czasie budzącego islamskie protesty wykładu) mówił Benedykt XVI. Nie chodzi mi o to, aby katolicy w obronie Benedykta XVI organizowali wielkie manifestacje. Broń Boże, żeby mieli sięgać po jakiekolwiek, nawet najłagodniejsze formy przemocy. Chodzi o to, aby zechcieli zastanowić się głęboko nad tym, co naprawdę mówił w Ratyzbonie Papież i dlaczego właśnie to mówił. Następca świętego Piotra nie jest politykiem, który reprezentuje stanowisko jakiejś konkretnej grupy interesów. Jest – powtórzmy to – Zastępcą Chrystusa na ziemi. Dlatego nie kieruje się poprawnością polityczną, lecz Ewangelią. Głosi wiarę.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Rośnie zagrożenie dla miejscowego ekosystemu i potencjalnie - dla globalnego systemu obiegu węgla.
W lokalach mieszkalnych obowiązek montażu czujek wejdzie w życie 1 stycznia 2030 r. Ale...
- poinformował portal Ukrainska Prawda, powołując się na źródła.