W oczekiwaniu na papieskie decyzje grupa znaczących w Polsce osób postanowiła wysłać do Ojca Świętego list - „Deklarację w sprawie uwolnienia liturgii tradycyjnej". Chodzi o rozpatrywaną od pewnego czasu przez Stolicę Apostolską możliwość nieograniczonego sprawowania Eucharystii w rycie trydenckim - po łacinie, plecami do ludu.
Gest ten miałby stanowić wyciągniecie ręki do środowisk przywiązanych do tradycyjnej liturgii, które czują się przez posoborowy Kościół spychane na margines czy czasem wręcz z niego wyrzucane. Sprawa możliwości sprawowania liturgii w tradycyjnym rycie znana jest od lat. Problem jest o tyle skomplikowany, że jej rzecznikami są przede wszystkim środowiska jawnie kontestujące nie tylko wprowadzoną po Soborze Watykańskim II reformę liturgii, ale także sam Sobór, a zwłaszcza te jego postanowienia, które spowodowały otwarcie się Kościoła na dialog międzyreligijny i ekumenizm. Warto przypomnieć, że w roku 1988, za konsekrację bez zgody papieża czterech biskupów, nieżyjący już dziś abp Lefebvre, sztandarowa postać antysoborowej opozycji, został przez Jana Pawła II ekskomunikowany. Czy jest szansa na prawdziwe pojednanie? Gdy obserwuje się działalność owych środowisk trudno oprzeć się wrażeniu, że jest to mało prawdopodobne. Wymagałoby to rzeczywistego uznania kierunku obranego przez Kościół po soborze, a nie tylko potakiwania i puszczanie oka do tych, którzy bez ogródek Sobór nazywają dziełem szatana, wszystkich papieży od Pawła VI za uzurpatorów, a Eucharystię sprawowaną dziś w naszych kościołach - heretycką. Zjawisko to szczególnie widać w internecie, gdzie zwolennicy tradycyjnej liturgii nie pozostawiają na nowej Mszy suchej nitki. Nie stronią przy tym nawet od jawnych manipulacji, gdy zestawiają zasady idealnego sprawowania mszy trydenckiej z nadużyciami przy sprawowaniu mszy posoborowej, zamiast uczciwie zestawić teorię z teorią a praktykę praktyką. Sensowny dialog w tej sytuacji będzie bardzo trudny. Potwierdza to także tekst „Deklaracji w sprawie uwolnienia liturgii tradycyjnej”. Z kilku powodów można go uznać za jawną prowokację. W pierwszym rzędzie dlatego, że napisany i opublikowany przed podjęciem przez Benedykta XVI decyzji w tej sprawie, jest próbą wywarcia nacisku na papieża. Nie jest to oczywiście naganne, gdyż każdy ma prawo wyrażać swoją opinię, ale pokazuje sposób działania owych środowisk, które dla zrealizowania swoich celów nie cofną się przed działaniami, delikatnie mówiąc, mało eleganckimi. Po drugie nie sposób nie zauważyć, w jaki sposób w "Deklaracji" cytowane są dokumenty Kościoła. Na potwierdzenie tez zwolenników „uwolnienia” starej liturgii przytaczane są wyrwane z kontekstu zdania z dokumentów Kościoła, które wcale sprawy starego rytu nie dotyczyły. Zawarty w punkcie 2 cytat z Katechizmu Kościoła Katolickiego (1203) dotyczy różnych tradycji liturgicznych obecnych od wieków w Kościele, wyraźnie tam wymienionych, a nie zgody na powracanie do starych zasad po reformie rytu rzymskiego. Zupełnym natomiast skandalem jest powoływanie się Dekret o Ekumenizmie. Nie dość że jest to dokument przez środowiska tradycjonalistów najczęściej krytykowany (podobnie zresztą jak cały ruch ekumeniczny), to już na pewno nie dotyczył on schizmy abp Lefebvra, a rozłamów dokonanych w odległej przeszłości. Sugerowanie, że schizma ta powstała „nie bez winy ludzi z jednej i drugiej strony” trudno nazwać inaczej jak zwyczajnym kłamstwem. Groźnym tym bardziej, że sugerującym zgodność z nauczaniem Kościoła. Do takich manipulacji ze strony środowisk tradycjonalistycznych jestem już przyzwyczajony. Najbardziej jednak boli mnie sposób, w jaki Deklaracja traktuje polskich biskupów. W tej chwili decyzja o możliwości sprawowania liturgii w starym rycie zależy właśnie od nich. Niektórzy zgodzili się na jej sprawowanie na swoim terenie, inni nie. List do papieża stanowi swoisty donos, w którym wierni skarżą się na nierozumiejących ich potrzeb biskupów. Taki zarzut trudno już skwitować wzruszeniem ramion i nazwać go tylko – jak wyżej – mało eleganckim. Należałoby spytać raczej: co jeszcze? Jakie jeszcze oskarżenia usłyszymy? List wpisuje się w atmosferę wokół Kościoła w Polsce u schyłku 2006 roku. Niekonsultowana z biskupami inicjatywa proklamowania przez sejm Jezusa Chrystusa królem Polski, próby dyskredytowania biskupów i kapłanów bardziej lub mniej udokumentowanymi oskarżeniami o współprace z SB. Mam nadzieję, że to tylko przypadek…
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
- poinformował portal Ukrainska Prawda, powołując się na źródła.
Według przewodniczącego KRRiT materiał zawiera treści dyskryminujące i nawołujące do nienawiści.
W perspektywie 2-5 lat można oczekiwać podwojenia liczby takich inwestycji.