W Wielkim Poście sporo się mówi o grzechu i potrzebie nawrócenia. Lektura dzisiejszych porannych doniesień przekonuje mnie, że nie są to puste, rytualne słowa. To kłopotliwa i bolesna prawda. Wszystkich w mniejszym czy większym stopniu dotykająca.
Nie chcę się stawiać w roli sędziego tych, którzy w czasach komunizmu tak czy inaczej współpracowali z ówczesnymi władzami. Mam nadzieję, że podawane przez diecezjalne komisje historyczne dane na temat współpracujących z SB księży, to także informacje o tych , którzy tak naprawdę Kościoła nie zdradzali, a jedynie – jak to się dziś mówi – niezbyt roztropnie postępowali w kontaktach ze służbami. Jednak nawet jeśli współpracujących z SB księży było niewielu, mimo wszystko boli. Bo chciałoby się widzieć Kościół, a zwłaszcza jego pasterzy, bez żadnej skazy. Podobnie ma się rzecz z informacją o rzekomym molestowaniu małoletnich przez kapłana. Nie sposób w tej chwili wydawać wyroków. Na pewno potrzeba jeszcze dać szansę obrony oskarżonym. Jeśli jednak chociaż część zarzutów okaże się prawdziwa, to będzie wstyd. Takie rzeczy zdarzać się nie powinny. Zamiast się gorszyć warto jednak zadać sobie trzy fundamentalne pytania: o moje widzenie grzechu, postawę wobec grzeszników i o to, dlaczego tak naprawdę wierzę. Dlaczego o widzenie grzechu? Bo dość często jest lekceważony. Wielu wydaje się, że jest jedynie złamaniem staroświeckich, nieżyciowych zasad. Tymczasem zawsze jest złem, za każdym stoi czyjaś większa czy mniejsza krzywda. Trudno zmierzyć zło zasłaniania się Bogiem dla załatwiania swoich spraw (straszenie Bogiem), ale faktem jest, że są ludzie mający tak wykrzywiony obraz Boga, iż trudno się dziwić, że Go odrzucają. Błaha sprawa? Z perspektywy wieczności przeogromna. Łzy rodziców, którzy widzą obojętność swoich dzieci na ich los, ból zdradzonego w imię rzekomej miłości męża, pokiereszowane życie tych, którym udało się przeżyć wypadek z pijanym kierowcą, krzywda oszczerczo wystawionych na ludzkie pośmiewisko to całkiem realne zło. Większe czy mniejsze niż wyrządzili współpracujący z SB księża? Mniej bolesne niż seksualne molestowanie? Niekoniecznie. Po prostu mniej zauważane. I dlatego łatwiej rozgrzeszane. Kiedy klękam u kratek konfesjonału bardzo chcę, by moje grzechy pozostały w ukryciu. Myślę, że nikt nie chciałby publicznie prać swoich brudów. Dlatego nie wydaje mi się dobrym pomysłem rozpowiadanie o cudzych grzechach. Jedyne, co moim zdaniem taką postawę usprawiedliwia, to chęć naprawienia krzywdy. Zwłaszcza gdy zło ciągle trwa. Chrystus wskazał jak w takich razach postępować: upomnieć w cztery oczy, następnie, jeśli nie ma poprawy, wobec świadków, a potem można donieść Kościołowi. Dlaczego to przypominam? Wydaje mi się, że dziś dość często myli się delikatność wobec winnego z tuszowaniem jego grzechów, a dążenie do przywrócenia sprawiedliwości z pragnieniem zemsty. A historię o przyłapanej na cudzołóstwie kobiecie, do której ukamienowania Jezus nie chciał się przyłączyć, przytacza się tylko wtedy, gdy szuka się usprawiedliwienia dla grzechu, a nie miłosierdzia dla grzesznika. Dlaczego wierzę? Bo swoją nadzieję złożyłem w Chrystusie. Marny to chrześcijanin, którego grzech bliźniego skłania do usprawiedliwiania własnych. Jeśli na serio traktuję Jezusa jako swojego Mistrza, żaden grzech bliźniego nie jest w stanie zawrócić mnie z mojej drogi. Więcej, powinien mnie przynaglić do tym większej gorliwości; jeśli Kościołowi brakuje świętości, ja powinienem stawać się coraz bardziej na wzór świętego Boga. Choćby po to, by w dzień sądu ostatecznego ten, który swoim grzechem gorszył, mógł się bronić, że jego postępowanie nie przyniosło samego tylko zła. „Kościół obejmujący w łonie swoim grzeszników, święty i zarazem ciągle potrzebujący oczyszczenia, podejmuje ustawicznie pokutę i odnowienie swoje” – przypomina soborowa Konstytucja o Kościele. Żadnego zła nie usprawiedliwiam. Chciałem tylko przypomnieć, że grzech to nic nowego. Zmagali się z nim chrześcijanie wszystkich pokoleń. To z jego powodu Chrystus umarł krzyżu. Może świadomość jak wielkie może być zło grzechu pomoże nam zobaczyć, jak ważne jest nasze odkupienie? „Oto Baranek Boży, który gładzi grzechy świata” – przypomina mi Kościół w każdej Eucharystii. Każdy grzesznik naprawdę ma szansę…
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Cyklon doprowadził też do bardzo dużych zniszczeń na wyspie Majotta.
„Wierzę w Boga. Uważam, że to, co się dzieje, nie jest przypadkowe. Bóg ma dla wszystkich plan”.
W kościołach ustawiane są choinki, ale nie ma szopek czy żłóbka.