Rozczarowanie musi przeżyć każdy, kto papieską pielgrzymkę do Francji postrzegał w kategoriach sporu między oblężoną twierdzą z zamkniętymi w niej ostatnimi reliktami epoki chrześcijańskiej a laicką większością.
Pewien dyskomfort odczuwają zapewne również ci, którzy po informacjach o planowanym ustawieniu krzyża na ołtarzu i Komunii św. oczekiwali jednoznacznych zapowiedzi powrotu do liturgii trydenckiej. Tymczasem Benedykt XVI do tzw. laickości pozytywnej odniósł się niejako obiter, a podczas spotkania z duchowieństwem w katedrze Notre-Dame nie uczynił żadnej wzmianki do relacji między starym i nowym rytem. Widocznie, wbrew oczekiwaniom Le Figaro, jest daleki od angażowania swego autorytetu w chrzczenie „nowej laickości” i nie ma zamiaru zyskiwać sympatii sporej grupy tradycjonalistów, ograniczając najważniejszą dla Kościoła sprawę liturgii do dyskusji na temat rytu. Obserwując papieża w Kolegium Bernardynów i w katedrze Notre-Dame można było odnieść wrażenie, że przemawia nie żarliwy apologeta, ale znany starochrześcijańskiej tradycji starzec. W porównaniu nie ma cienia przesady. Świadczy o tym całe przemówienie do przedstawicieli kultury. Przemówienie, będące syntezą doświadczenia wielu pokoleń chrześcijan, odważnie odpowiadających na najważniejsze dla człowieka wyzwanie, jakim jest poszukiwanie Boga. Papież jawi się w nim jako ktoś, kto po psalmach stopni wspiął się na kilka szczebli wiodącej do Niebieskiego Jeruzalem drabiny Jakuba i teraz z miłością wyciąga rękę, by poprowadzić za sobą uczniów, proszących ”Abba, powiedz słowo”. Jeśli chcemy pozostać przy obrazie starca i drabiny, warto zatrzymać się na chwilę przy słowie, wypowiedzianym na drugim szczeblu. ”Słowem, które otwiera drogę do poszukiwania Boga i samo jest ową drogą, jest Słowo rodzące wspólnotę. (…) Grzegorz Wielki opisuje to jako silny i nieoczekiwany ból, który wstrząsa naszą ospałą duszą i budząc nas sprawia, że stajemy się wrażliwi na Boga. Ale ono sprawia także, że stajemy się wrażliwi na potrzeby innych. Słowo nie wiedzie drogą mistyki indywidualnej, ale wprowadza nas do wspólnoty wszystkich, którzy pielgrzymują w wierze. Nawiązując do św. Grzegorza Wielkiego papież jasno daje do zrozumienia, że przywołuje najpiękniejsze karty mistyki chrześcijańskiej, gdzie prywatne, jakże często subiektywne doświadczenie, podporządkowane jest contemplatio, na które składa się Eucharystia, psalmodia i lectio divina, przeżywane przecież we wspólnocie. Ten wątek papieskiego nauczania jest szczególnie ważny, gdy uświadomimy sobie, że dla wielu chrześcijan życie duchowe oznacza poszukiwanie emocjonalnych uniesień, a wspólnota zgromadzona wokół ołtarza jawi się jako przeszkoda, utrudniająca, jeśli nie całkowicie uniemożliwiająca kontakt z Bogiem. Dlatego warto powtórzyć. Słowo wprowadza nas do wspólnoty wszystkich, którzy pielgrzymują w wierze. Ta wspólnota, słuchająca i wielbiąca Boga, to już przedsmak Niebieskiego Jeruzalem. Obraz Miasta Bożego był punktem wyjścia przemówienia, wygłoszonego na spotkaniu z duchowieństwem. Benedykt XVI, znów nawiązując do najpiękniejszych tradycji duchowości judeochrześcijańskiej, cytował św. Augustyna. ”Ten psalm pragnie Jerozolimy niebieskiej (…). Jest to ‘kantyk stopni’. Nie są to stopnie schodzących, ale wstępujących.” Warto zatrzymać się nad tym wątkiem i dać kilka wyjaśnień. W wielu szkołach rabinackich nie pozwalano uczniom na lekturę Prawa, zanim uczeń nie przeszedł najpierw drogi sześciu wielkich pieśni ( (Wj 15,1-21; Lb 21,10-18; Pwt 32,1-43; Sdz 5,1-31; 2 Sm 22,1-51 i 1 Krn 16,1-36). Gdy dotarł do murów świątynnych musiał jeszcze wspiąć się po piętnastu stopniach (Psalmy 120 – 134). Dopiero po ich pokonaniu przed pielgrzymem otwierała się komnata Króla. Do tej tradycji nawiązał św. Augustyn w cytowanym komentarzu. Przez tę drogą prowadził swoich uczniów Orygenes w Komentarzu do Pieśni nad Pieśniami. A teraz zaprasza do pójścia nią Benedykt XVI. Wydaje się, że w zaproszeniu kryje się dyskretna sugestia. Jakby papież chciał powiedzieć, jak widzi dalszy ciąg reformy liturgicznej. Tę sugestię zrozumie ktoś, kto z uwagą wczytał się we wstęp polskiego wydania „Ducha liturgii”. Ówczesny prefekt Kongregacji Nauki Wiary, odwołując się do monachijskiego liturgisty, Josefa Paschera, pisał: „Nie należy wyłącznie zgłębiać rubryk (czyli wydrukowanych w mszale na czerwono prawnych rozporządzeń dotyczących przebiegu ceremonii liturgicznej), lecz przede wszystkim trzeba słuchać tego, co mówią «nigrycki» – słuchać wezwania zawartego w tym, co wydrukowane na czarno, co zawierają teksty i znaki.” Wniosek wydaje się oczywisty. Jak przeprowadza się ucznia drogą wielkich pieśni i kantyków stopni, by był zdolny słuchać Słowa Bożego, tak trzeba poprowadzić go tą samą drogą, by mógł słuchać wezwania, zawartego w tekstach i znakach świętej liturgii. Czy nie jest to wyraźny sygnał, że nie należy oczekiwać kolejnych zmian i reform, bo – jak w innym miejscu powiedział jeszcze jako Prefekt – „liturgika nie jest po to, by ciągle przedstawiać nowe modele - to nie przemysł motoryzacyjny” (Sól ziemi, z kardynałem Josephem Ratzingerem rozmawia Peter Seewald, s. 153). Dlatego „musimy się znów nauczyć przyjmować sacrum, przygotowywać przestrzeń wewnętrzną i zewnętrzną – tylko pod tym warunkiem można tak wejść w ceremonię, by rzeczywiście móc spotkać w niej świętość” (Bóg i świat, z kardynałem Josephem Ratzingerem rozmawia Peter Seewald, s. 387). To tylko dwa wątki, jak wydaje się, nie zauważone w komentarzach. Nie brak w nich natomiast uwag w stylu „papież przestrzega”, „papież sprzeciwia się” czy „papież popiera pozytywną laickość”. Wbrew przestrogom naczelnego La Croix, Michela Kublera, by wizyty Benedykta XVI i jego wieloaspektowego nauczania nie redukować do jednego tylko tematu. Tymczasem wielu dziennikarzy dalej dzielnie trzyma się ram przyjętych z góry schematów, a papież im ucieka. Po drabinie. Do nieba…
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
W niektórych przypadkach pracownik może odmówić pracy w święta.
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.