Są szczególną, i - ze smutkiem przyznać trzeba - coraz liczniejszą grupą w
Kościele.
Potrzeba wspólnoty
„Czujemy potrzebę serca, żeby się spotkać, żeby sobie podać rękę, spojrzeć sobie serdecznie w oczy. Myślę, że wielu jest ludzi, którzy potrzebują takiej wspólnoty” – mówi Jan Wala.
„Jestem w duszpasterstwie pierwszy rok – wspomina Franciszek Klimczurczyk. – Dzięki serdecznemu przyjęciu i otwartości pozostałych osób od razu poczuliśmy, że odnaleźliśmy tu wspólnotę, jakiej potrzebujemy. Tu wszyscy dobrze rozumiemy swoją sytuację, ale tu też łatwiej nam wspólnie modlić się tak szczerze. To pozwala wzbogacić się duchowo. Z czasem wciągnął się też nasz syn, podejmując posługę ministranta”.
Wspólnymi siłami tworzą kronikę duszpasterstwa. Osoby, które uczestniczą w tych spotkaniach od początku, dzielą się w niej wspomnieniami, przedstawiają, co się wydarzyło, ale także i to, co sami przeżyli w ciągu tych lat. „Być może uda się na tej podstawie także opracować jakąś publikację, która będzie pomocna w podejmowaniu podobnych spotkań w innych parafiach” – mówi ks. Krzysztof Bojan.
Bardzo ważne jest dla nich na przykład wspólne pielgrzymowanie. Bywa, że organizują kilka pielgrzymek w jednym roku. Byli ostatnio w Bielanach, Czernej i Kalwarii Zebrzydowskiej. W tym roku zamierzają wybrać się do Kodnia. Właśnie tak umacnia się ich wzajemna więź.
„Chcemy też podjąć ten rodzaj formacji, jaki proponuje się w ramach Spotkań Małżeńskich, a przez to związać mocniej całą nasza pracę właśnie ze Spotkaniami Małżeńskimi. Chciałbym też, aby kolejne formy podejmowane przez tę wspólnotę od niej wypływały, żeby poczuli, że są Kościołem, że mają coś do powiedzenia, ale też i to, że są za coś odpowiedzialni”– zaznacza ks. Bojan.
„Tu możesz odnaleźć na nowo tę prawdę, że Pan Bóg cię kocha, że cię nigdy nie odrzucił i wciąż na ciebie czeka” – przypominał ks. dr Mirosław Szewieczek podczas styczniowej modlitwy w duszpasterstwie osób żyjących w związkach niesakramentalnych.
„Dzięki spotkaniom z kapłanami i przynależności do naszej wspólnoty jestem dziś zupełnie innym człowiekiem” – przyznaje Jerzy Dutka. „Wiemy, że Jezus i nas kocha. Chcielibyśmy choć w części odpowiedzieć na tę miłość” – dodają inni.