Wielka operacja pomocy Republice Środkowoafrykańskiej może się zakończyć porażką, chyba że na dłuższą metę poprawi się monitorowanie i koordynacja działań. – przestrzega w wywiadzie dla organizacji Pomoc Kościołowi w Potrzebie włoski misjonarz w tym kraju, o. Aurelio Gazzera OCD.
Zdaniem pracującego w Bozoum karmelity, który jest też mediatorem pokojowym, bardzo trudno pomóc ludności Republiki Środkowoafrykańskiej ze względu na fakt, że jest to miejsce ścierania się różnych interesów. Dotyczy to lokalnych grup uwikłanych w tamtejsze konflikty, ale także wszystkich tych, którzy zainteresowani są złożami cennych surowców lub prowadzą tam swoje interesy, jak np. Francuzi i Chińczycy.
O. Gazzera podkreśla, że trzeba wielkiej mądrości i wyczucia, by skutecznie pomagać Republice Środkowoafrykańskiej, a przede wszystkim, by dotrzeć do ludzi najbardziej pokrzywdzonych i potrzebujących. Nawet jeśli pomocy się udziela, bardzo często bywa ona nieskuteczna, bo politycy i ich rodziny rozkradają ją, zanim zdąży dotrzeć do adresatów. „Priorytetem jest teraz odbudowa zniszczonych domów i dystrybucja nasion, by przywrócić w kraju funkcjonowanie rolnictwa.
Jednocześnie trzeba też skutecznie dostarczać żywność, bo w przeciwnym razie ludność zacznie żywić się otrzymanym ziarnem siewnym. Staramy się też na powrót uruchamiać szkoły i w nich żywić dzieci” – mówi misjonarz. Pomoc Republice Środkowoafrykańskiej jest ogromnym przedsięwzięciem logistycznym, do którego potrzebne jest wsparcie sił pokojowych, ale, jak postuluje o. Gazzera, winny one być lepiej przygotowane i niezależne.
Armia izraelska nie skomentowała sobotniego ataku na Bejrut i nie podała, co miało być jego celem.
W niektórych miejscach wciąż słychać odgłosy walk - poinformowała agencja AFP.
Wedle oczekiwań weźmie w nich udział 25 tys. młodych Polaków.