Na pół roku więzienia bez zawieszenia skazał w poniedziałek Sąd Rejonowy w Białymstoku mężczyznę oskarżonego o publiczne znieważenie, poprzez wypowiedzi zamieszczone w internecie, obywatela Indii i jego żony - Polki. Wyrok nie jest prawomocny.
Proces dotyczył znieważenia - z powodu przynależności narodowej - rodziny, której w maju ubiegłego roku próbowano podpalić mieszkanie na jednym z białostockich osiedli. Śledztwo dotyczące podpalenia trwa, sprawców dotąd nie ustalono.
Podstawą zarzutów postawionych 38-letniemu Adamowi Cz. był umieszczony w internecie film, w którym w obraźliwy sposób wypowiada się o polsko-hinduskim małżeństwie.
Oskarżono go o publiczne znieważenie obywatela Indii z powodu jego przynależności narodowej. Według prokuratury Cz. nagrał i opublikował na trzech portalach film, w którym nawoływał również do nienawiści na tle różnic narodowościowych.
Drugi zarzut dotyczył publicznego znieważenia żony Hindusa, mieszkanki Białegostoku, również poprzez umieszczony w internecie film, w którym Adam Cz. stwierdził m.in., że kobieta jest "zdrajczynią białej rasy".
Film nagrano w czerwcu 2013 roku w Białymstoku, na tle plakatu jednej z gazet, która zorganizowała propagującą tolerancję kampanię pod hasłem "Białystok jest moim miastem". Plakat przedstawiał właśnie polsko-hinduskie małżeństwo.
Dochodzenie w tej sprawie wszczęto na podstawie zawiadomienia złożonego przez pokrzywdzoną Polkę, ale równolegle do prokuratury trafiły także zawiadomienia prezydenta Białegostoku i trojga miejskich radnych.
Ani w śledztwie, ani przed sądem Adam Cz. nie przyznał się. Uważa, że nie obraził nikogo i nie nawoływał do nienawiści na tle rasowym czy narodowościowym.
Uzasadniając wyrok, sędzia Barbara Paszkowska mówiła jednak, że wypowiedzi oskarżonego nie były przejawem wolności słowa, a miały znamiona nawoływania do nienawiści na tle narodowościowym i rasowym.
Sędzia zaznaczyła, że co prawda nagranie nie zawierało takich elementów, jak wzywanie do podjęcia jakichś ataków, aktów agresji i nie było tam trybu rozkazującego, ale - jak oceniła - użyte sformułowania można uznać za podburzanie czy nawoływanie do nienawiści na tle rasowym i narodowościowym.
Chodziło np. o słowa dotyczące obywatela Indii, stwierdzające, że "dołożymy wszelkich starań, żeby ten pan wrócił tam, skąd przyjechał", że "Białystok nie jest miastem tego pana", "tu jest jakiś pan «ciapaty»" oraz o nazwanie jego żony - Polki "zdrajczynią białej rasy".
Paszkowska mówiła, że nie była to realizacja prawa do wolności wypowiedzi, bo przekracza granice prawa karnego i wkracza w sferę praw i wolności innych osób. Zwróciła uwagę na orzecznictwo Trybunału Praw Człowieka dotyczące wolności słowa, w którym Trybunał podkreślał, że nie jest ona nieograniczona i nie może naruszać innych praw chronionych Konwencją o Ochronie Praw Człowieka i Podstawowych Wolności, np. do poszanowania życia prywatnego.
Sąd nie miał wątpliwości, że wypowiedzi oskarżonego naruszyły prawa polsko-hinduskiego małżeństwa. "Tam się kończy prawo do wolności wypowiedzi, gdzie wkraczamy w prawa innych osób" - mówiła sędzia Paszkowska. Przypomniała też zapis Konstytucji RP dotyczący poszanowania i ochrony m.in. godności.
Prokuratura chciała w tej sprawie kary więzienia bez zawieszenia, biorąc pod uwagę, że oskarżony był już wcześniej karany za podobne przestępstwa. On sam - uniewinnienia.
Sąd orzekł karę pół roku więzienia bez zawieszenia, ponieważ uznał, że wcześniejsze skazanie (w zawieszeniu) za podobne przestępstwo nie przyniosło skutku, a oskarżony nie wyciągnął z niego wniosków. Na poczet kary więzienia zaliczono Adamowi Cz. dwutygodniowy areszt, w którym przebywał on tuż po zatrzymaniu w związku z tą sprawą.
Rośnie zagrożenie dla miejscowego ekosystemu i potencjalnie - dla globalnego systemu obiegu węgla.
W lokalach mieszkalnych obowiązek montażu czujek wejdzie w życie 1 stycznia 2030 r. Ale...
- poinformował portal Ukrainska Prawda, powołując się na źródła.