Nadzieja do podziału

Brak komentarzy: 0

Joanna M. Kociszewska Joanna M. Kociszewska

publikacja 17.09.2014 11:52

By dać innym nadzieję nie wystarczą ogólniki, choćby najpiękniejsze. Trzeba dostrzec człowieka. To tym bardziej ważne, im w trudniejszej znajduje się on sytuacji.

Kiedy Bóg nawiedza swój lud, to zawsze przywraca mu nadzieję – mówił wczoraj papież podczas Mszy świętej w Domu Świętej Marty. Przywrócić nadzieję, to znaczy pokazać człowiekowi, że Bóg zawsze jest blisko. To przekonać, że on sam jest dla Boga ważny i cenny. To udowodnić, że nie jest sam.

W Watykanie obraduje Caritas Internationalis. Tematem rozmów jest Bliski Wschód. Sytuacja wygląda dramatycznie. W Syrii i Iraku trwa wojna. Jordania i maleńki Liban są zalane uchodźcami. Zniszczona po niedawnych walkach jest także strefa Gazy. Tamtejsze wspólnoty są niewielkie i ubogie. Ale dzielą się tym, co mają. 

„Ci chrześcijanie to wspaniali ludzie. Dali nam schronienie, dali nam wodę, jedzenie. Są dobrymi ludźmi” – mówił niedawno jeden z muzułmanów, którzy podczas izraelskich bombardowań znaleźli schronienie w prawosławnej świątyni pod wezwaniem Porfiriusza w Gazie. Na uciekinierów otworzyła się także parafia katolicka. Licząca 170 wiernych wspólnota przyjęła ponad 1200 osób, które musiały uciec ze swoich domów. „Przyjęliśmy, wsparliśmy, pocieszyliśmy w bólu wielu uchodźców, również udzielając im pomocy materialnej dzięki Caritas Internationalis, która nigdy nas nie opuściła” – opowiada Jorge Hernández Zanni, proboszcz katolickiej parafii Świętej Rodziny.

Nie rachowali krzywd. Nie żądali dla siebie na przyszłość gwarancji sprawiedliwości. Robili i robią co w ich mocy. Ale też nie zostali sami. Doświadczyli, że z nimi jest Kościół. Pamięć modlitewna, troska papieża Franciszka (niedawno przyjął na audiencji o. Zanniego), w końcu wysiłek Caritas Internationalis podtrzymały ich nadzieję, by mogli ją obdarować innych.

Dać innym nadzieję… Caritas Internationalis apeluje do świata o pomoc humanitarną. To bardzo potrzebne. Ale nie tylko o pieniądze przecież chodzi. Nadzieja nie rodzi się w portfelu. Najważniejsza jest świadomość: nie jestem sam. Mam miejsce w sercu Boga. Ze mną jest moja wspólnota – Kościół. To wtedy rodzi się świadomość: wszystko będzie dobrze. Jak by nie było…

By dać innym nadzieję nie wystarczą ogólniki, choćby najpiękniejsze. Trzeba dostrzec człowieka. To tym bardziej ważne, im w trudniejszej znajduje się on sytuacji. Niekoniecznie materialnej. Jeśli tego nie potrafimy, jeśli to zbyt trudne trzeba się zastanowić, czy nie próbujemy dzielić się czymś czego nie mamy? Trzeba zapytać: co z naszą nadzieją?

Patrząc na Jezusa, który zwrócił matce jej syna żywego, możemy zrozumieć, co oznacza nawiedzenie przez Boga swego ludu. I prosić o łaskę, aby nasze chrześcijańskie świadectwo niosło nawiedzenie Boga, to znaczy było bliskością niosącą nadzieję - zakończył wczoraj swoją homilię Franciszek. Nie tylko dalekiemu światu. Także ludziom wokół nas. Także nam samym.

Pierwsza strona Poprzednia strona Następna strona Ostatnia strona
oceń ten artykuł Zagłosowało 31 osób.
Średnia ocena to 4,54.
Autopromocja

Reklama

Reklama