Dwulatek z Racławic powoli wraca do zdrowia, choć cały czas tli się w nim zapalenie płuc.
- Adaś jeszcze przez wiele dni będzie obolały i powoli będzie wracał do zdrowia. Przed nim jeszcze długa rehabilitacja, bo zagoić się muszą rany pooperacyjne i rany, jakich doznał podczas reanimacji - tłumaczy prof. Janusz Skalski, kierownik Kliniki Kardiochirurgii Dziecięcej i Intensywnej Opieki Kardiochirurgicznej Uniwersyteckiego Szpitala Dziecięcego w krakowskim Prokocimiu, pod opieką którego znajduje się chłopiec.
Teraz dwulatkowi podawany jest antybiotyk, by zwalczyć zapalenie płuc. Ma jednak coraz lepszy kontakt z otoczeniem - coraz więcej rozmawia z rodzicami i lekarzami.
- On był "po drugiej stronie", przekroczył granicę, a ratowanie go wymagało odwagi. Bo są sytuacje, w których trzeba zastanowić się, czy nie szarga się majestatu śmierci i godności człowieka. W tym przypadku widać jednak, że naruszenie tego majestatu było w pełni uzasadnione - mówi prof. Skalski. Jak dodaje, to, że chłopca udało się uratować, uważa za cud.
Dwuletni Adaś do szpitala w Prokocimiu trafił w ubiegłą niedzielą. W nocy z soboty na niedzielę został znaleziony ok. 600 metrów od domu, z którego prawdopodobnie wyszedł sam, w pół śnie. Na mrozie spędził ok. 7 godzin. Gdy go odnaleziono, temperatura jego ciała wynosiła 12 stopni. Temperatura skóry była o kilka stopni niższa. Po przewiezieniu do szpitala został natychmiast podłączony do sztucznego płucoserca, dzięki któremu lekarze wyprowadzili dziecko ze stanu głębokiej hipotermii. Co ważne, chłopiec nie doznał żadnych odmrożeń.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
W Monrowii wylądowali uzbrojeni komandosi z Gwinei, żądając wydania zbiega.
Dziś mija 1000 dni od napaści Rosji na Ukrainę i rozpoczęcia tam pełnoskalowej wojny.
Są też bardziej uczciwe, komunikatywne i terminowe niż mężczyźni, ale...
Rodziny z Ukrainy mają dostęp do świadczeń rodzinnych np. 800 plus.