Po dwóch miesiącach pobytu w szpitalu i intensywnej rehabilitacji 2-letni chłopczyk z małopolskich Racławic prawdopodobnie niedługo będzie mógł wrócić do domu.
Jak mówią lekarze z Uniwersyteckiego Szpitala Dziecięcego w Prokocimiu, Adaś samodzielnie już stoi i chodzi. - Trzeba jednak dalszej rehabilitacji, która poprawi sposób chodzenia, czyli ułożenie stóp i całego ciała naszego małego pacjenta. Chłopiec zrobił także duże postępy w usprawnianiu tzw. małej motoryki czyli może np. już sam chwytać różne rzeczy - opowiada dr Anna Świerczyńska z Oddziału Neurorehabilitacji USD, która opiekuje się Adasiem i prowadzi jego rehabilitację.
- Adaś jest taką naszą maskotką, wszyscy bardzo go lubią. On chętnie rozmawia z lekarzami i pielęgniarkami, które nazywa ciociami. Jest bardzo bystrym, otwartym i kontaktowym dzieckiem, a wszystkie ćwiczenia traktuje jako zabawę, co pomaga mu osiągać dobre efekty. Dlatego można powiedzieć, że wszystko idzie w dobrym kierunku, choć na pewno jeszcze trochę czasu musi spędzić w szpitalu - dodaje Magdalena Oberc, rzeczniczka USD.
Wszystkie sukcesy bardzo cieszą Adasia, który widząc, że może zrobić coraz więcej czynności bez pomocy innych osób, uspokoił się i jeszcze chętniej współpracuje z lekarzami. Między zajęciami rehabilitacyjnymi ogląda bajki. Sam nauczył się ściągać je z internetu.
Z postępów w rehabilitacji syna bardzo cieszą się też rodzice. Dla mamy, Pauliny, największą radością było to, że Adaś zaczął chodzić. - Teraz mamy już pewność, że niedługo będzie mógł wrócić zdrowy do domu - mówi.
Przypomnijmy: 2-letni chłopczyk został odnaleziony nieprzytomny nad ranem w niedzielę 30 listopada ok. 600 metrów od swojego domu w małopolskich Racławicach.
Na mrozie, w samej tylko piżamie, przebywał kilka godzin - prawdopodobnie sam wyszedł z domu w środku nocy. Gdy go odnaleziono, temperatura ciała chłopca wynosiła zaledwie 12 stopni C.
Adaś, który cały czas był reanimowany, trafił pod opiekę prof. Janusza Skalskiego, szefa Kliniki Kardiochirurgii Dziecięcej i Intensywnej Opieki Kardiochirurgicznej Uniwersyteckiego Szpitala Dziecięcego w Krakowie Prokocimiu. Jak wielokrotnie przekonywał profesor, Adaś "był po drugiej stronie", a to, że przeżył, jest cudem, nie tylko medycznym.
Z każdym kolejnym dniem stan dziecka coraz bardziej poprawiał się. Chłopiec szybko mógł zostać odłączony od sztucznego płucoserca, a później także od respiratora. W między czasie Adaś walczył też z różnymi infekcjami i zapaleniem płuc, które były naturalnymi konsekwencjami wychłodzenia, jednak jego organizm okazał się być bardzo silny i dziecko dobrze reagowało na podawane leki.
Przed Świętami Bożego Narodzenia Adaś został przeniesiony na Oddział Neurologii USD, gdzie rozpoczęto jego intensywną rehabilitację. Wychłodzenie spowodowało bowiem problemy z poruszaniem rękami i nogami, a także z pracą mięśni i ścięgien.
Przeczytaj także, co pisaliśmy o historii Adasia:
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
W niektórych przypadkach pracownik może odmówić pracy w święta.
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.
Waszyngton zaoferował pomoc w usuwaniu szkód i ustalaniu okoliczności ataku.