W Sądzie Najwyższym USA odbyło się we wtorek wysłuchanie argumentów przed spodziewaną w czerwcu decyzją, czy osoby tej samej płci mogą zawierać związki małżeńskie we wszystkich stanach. Z debaty trudno jednak wnioskować, ku jakiemu orzeczeniu skłania się sąd.
Sędzia Anthony Kennedy, którego zdanie w podzielonym na konserwatystów i liberałów 9-osobowym składzie SN może okazać się decydujące, nie dał bowiem jasnej wskazówki, jak będzie głosował. Jego wtorkowe wypowiedzi można odczytywać zarówno na korzyść, jak i przeciw nadziejom osób, które domagają się uznania za zgodne z amerykańską konstytucją małżeństw gejów i lesbijek.
Z jednej strony mówił, że małżeństwo od zawsze było rozumiane jako związek kobiety i mężczyzny, a "małżeństwa" gejów są zawierane w USA dopiero od ponad 10 lat i być może potrzeba więcej czasu. "Sądowi bardzo trudno stwierdzić: my wiemy lepiej" - powiedział zwracając się do adwokata par homoseksualnych.
Ale też dopytywał adwokata reprezentującego stany, gdzie "małżeństwa" osób tej samej płci są zakazane, czemu małżeństwa gejów miałyby szkodzić związkom heteroseksualnym. Wyrażał też zaniepokojenie sytuacją adoptowanych dzieci, wychowywanych przez pary homoseksualne, w których tylko jedna osoba jest oficjalnie rodzicem.
"Jeśli Sue kocha Joe i Tom kocha Joe, to Sue może wyjść za mąż za Joe, ale Tom nie może. Czemu nie traktować tego jak przypadek dyskryminacji płciowej?" - pytał z kolei główny sędzia John Roberts.
Sąd Najwyższy ma jeszcze w czerwcu wydać orzeczenie rozstrzygające, czy osoby tej samej płci mają prawo zawierać związki "małżeńskie" we wszystkich stanach USA. Obecnie zezwalają na to władze 36 stanów oraz stołeczny Dystrykt Kolumbii.
Sąd Najwyższy rozpatruje cztery apelacje gejów i lesbijek z Kentucky, Michigan, Tennessee i Ohio od obowiązującego w tych stanach zakazu zawierania małżeństw przez osoby homoseksualne. Sędziowie SN połączyli te sprawy w dwa pytania - czy konstytucja USA zobowiązuje władze poszczególnych stanów do wydawania zezwoleń na zawarcie małżeństwa gejom i lesbijkom oraz czy mają one obowiązek uznawać takie małżeństwa zawarte w innym stanie.
Dotychczas SN unikał interwencji w tego typu sprawach, pozostawiając kwestię małżeństw gejowskich w gestii sądów niższej instancji w poszczególnych stanach.
W czerwcu 2013 r. SN podjął przełomową decyzję, uznając za niekonstytucyjną część ustawy o ochronie małżeństwa (DOMA) z 1996 roku, która definiowała małżeństwo wyłącznie jako związek kobiety i mężczyzny. Przez ten zapis "małżeństwa" jednopłciowe nie miały dostępu do państwowych świadczeń, przysługujących prawdziwym małżeństwom.
Wyrok, choć teoretycznie dotyczył prawa federalnego, wywołał lawinę zmian na poziomie stanów. Sądy niższej instancji w całym kraju zaczęły wydawać wyroki na korzyść homoseksualistów, anulując obowiązujące w wielu stanach zakazy małżeństw osób tej samej płci. Sędziowie wszędzie powoływali się na argumentację Kennedy'ego, a mianowicie, że posiadanie różnych zasad związków dla par heteroseksualnych i homoseksualnych łamie 14. poprawkę do konstytucji USA, która zapewnia wszystkim równą ochronę przez prawo. Niemal jednomyślnie odrzucali argumentację, że związki tej samej płci zagrażają małżeństwom heteroseksualnym i szkodzą dzieciom.
Tylko jeden federalny sąd apelacyjny w Cincinnati wydał w listopadzie orzeczenie na korzyść czterech stanów, które zakazują "małżeństw" osób tej samej płci. To właśnie tę apelację został zmuszony rozpatrzeć SN.
Obecnie "małżeństwa" osób tej samej płci są dozwolone i uznawane w 36 stanach oraz w Dystrykcie Kolumbii. 14 stanów, które nie zezwalają gejom i lesbijkom na zawieranie związków "małżeńskich", to: Alabama, Arkansas, Dakota Południowa, Dakota Północna, Georgia, Kentucky, Luizjana, Michigan, Missisipi, Missouri, Nebraska, Ohio, Tennessee i Teksas.
Już na początku roku ówczesny szef Departamentu Sprawiedliwości USA Eric Holder poinformował, że rząd będzie przekonywał Sąd Najwyższy do zalegalizowania małżeństw gejowskich w całym kraju, "tak aby równość małżeństwa stała się faktem dla wszystkich Amerykanów".
Przeczytaj też "Homomałżeństwa" w Sądzie Najwyższym USA.
- poinformował portal Ukrainska Prawda, powołując się na źródła.
Według przewodniczącego KRRiT materiał zawiera treści dyskryminujące i nawołujące do nienawiści.
W perspektywie 2-5 lat można oczekiwać podwojenia liczby takich inwestycji.