Przed Sądem Okręgowym w Gliwicach ruszył w poniedziałek proces Dariusza P. Prokuratura zarzuca mu podpalenie domu i zabicie w ten sposób pięciorga członków najbliższej rodziny. Według oskarżenia motywem zbrodni była chęć uzyskania pieniędzy z ubezpieczenia.
Sprawa toczy przed rybnickim ośrodkiem gliwickiego sądu. O godz. 10.30 prokurator Rafał Spruś rozpoczął odczytywanie aktu oskarżenia. Dokument liczy prawie 30 stron. Sąd wcześniej odrzucił wniosek o wyłączenie jawności procesu, czego domagał się pełnomocnik oskarżycieli posiłkowych. Argumentował, że obecność mediów może krępować świadków i naruszyć ważny interes prywatny pokrzywdzonych. Sąd nie podzielił tej argumentacji.
W pożarze, do którego doszło w maju 2013 roku, zginęła żona Dariusza P. oraz czworo ich dzieci. P. został zatrzymany i aresztowany pod koniec marca 2014 r. Gliwicka prokuratura zarzuciła mu zabójstwo pięciu osób, a także usiłowanie zabójstwa szóstej - najstarszego syna, który ocalał z pożaru. Oskarżonemu grozi dożywocie.
Dariusz P. nie przyznał się do winy, w trakcie śledztwa zmieniał wyjaśnienia. Prokuratura nie ma wątpliwości, że to on podłożył ogień w domu w Jastrzębiu Zdroju, w którym spała jego żona i dzieci. Motywem przestępstwa miała być chęć uzyskania pieniędzy z polis. Według ustaleń śledztwa Dariusz P. na krótko przed pożarem zawarł szereg umów ubezpieczeń majątkowych i osobistych - na wysokie kwoty. Z domu usunął wartościowe przedmioty. Miał poważne długi.
Akt oskarżenia trafił do sądu w marcu br. Prokuratura zakwalifikowała przestępstwo jako "sprowadzenie zdarzenia zagrażającego życiu i zdrowiu wielu osób w postaci pożaru, w następstwie którego sześć osób odniosło poważne obrażenia ciała, z których pięć osób zmarło oraz usiłowanie zabójstwa jednej osoby". Według śledczych dowody wskazują, że oskarżony działał "w zamiarze bezpośrednim pozbawienia życia członków swojej rodziny".
Biegli, którzy kilka tygodni obserwowali Dariusza P. w Szpitalu Psychiatrycznym przy Areszcie Śledczym we Wrocławiu uznali go za poczytalnego. Stwierdzili u oskarżonego cechy osobowości psychopatycznej. Jak podawała prokuratura, P. najprawdopodobniej symulował niepoczytalność m.in. czerpiąc wiedzę ze znalezionej u niego w domu książki "Psychiatria kliniczna i pielęgniarstwo psychiatryczne".
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.