Reklama

Leksykon zakonów w Polsce

Rozmowa z autorem, Bogumiłem Łozińskim

Reklama

Jak wyglądał proces zbierania informacji? - Tak naprawdę pierwsze wydanie było wielkim cierpieniem. Rozpocząłem zbieranie danych w 1996 r., a więc kilka lat po okresie komunizmu. Osoby konsekrowane absolutnie nie chciały współpracować, nie chciały odpowiadać na bardzo szczegółowa ankietę dotyczącą właśnie prowadzonych dzieł, ilości członków, adresów, były po prostu nieufne. Zajęło mi dwa lata, by przekonać je do odpowiedzi na ankietę. Im zgromadzenie było większe, tym chętniej odpowiadało na ankietę. Z kolei nowe zgromadzenia, które przybywały do Polski z zagranicy, wręcz się napraszały, natomiast starsze wspólnoty, które miały traumę komunizmu, bardzo niechętnie współpracowały i musieliśmy wiele pracy wykonać, żeby podjęły jakąkolwiek rozmowę. Jak zmieniło się życie konsekrowane w Polsce na przestrzeni 11 lat, które minęły od pierwszego wydania Leksykonu? Książka chyba pozwala na takie spojrzenie całościowe na życie konsekrowane w naszym kraju...? - Zaszło w tym czasie wiele różnych zjawisk. Niewątpliwie są spadki ilościowe, jeśli o powołania chodzi, ale nie tak wielkie, bo jest to ok. 7,5 proc. w skali całej Polski. Przybyła spora liczba zgromadzeń z zagranicy, głównie z Włoch, to ponad 50 instytutów, które się w ciągu 11 lat zainstalowały w Polsce, trochę nowych zgromadzeń odeszło. Nastąpił również olbrzymi rozwój dzieł, które prowadzą osoby konsekrowane. W Leksykonie było ok. tysiąca adresów w roku 1998, a po 11 latach jest ich dwa tysiące. O tym się mało mówi, wszyscy natomiast skupiają się na liczbie powołań. Nawet mając trochę mniejszą liczbę członków wspólnot, osoby konsekrowane bardzo intensywnie pracują, podejmują różnorodne dzieła, jak praca z narkomanami, prostytutkami, w szkolnictwie, opiece charytatywnej, praca z bezdomnymi. W czasach komunizmu osoby konsekrowane nie mogły działać i realizować swojego powołania. Jeśli zakony nie były zmuszane do zamykania domów, to ograniczano ich działalność, np. siostry mogły pracować tylko w parafii, wyrzucono je ze szpitali, szkolnictwa czy innych sfer. Po 1989 r. bariery ideologiczne minęły, na mocy ustawy o stosunku państwa do Kościoła zakony otrzymywały na powrót skonfiskowane wcześniej mienie, stąd taki olbrzymi rozwój aktywności zakonów czynnych, które w odzyskanych placówkach na powrót zakładały domy dziecka, dla upośledzonych, domy starców, a ostatnio okna życia, które również zakony prowadzą. Ta działalność jest naprawdę duża. Paradoksalnie pomimo pewnych trudności z prowadzeniem działalności po ‘89 roku dzisiaj możemy powiedzieć, że już mamy w Polsce taki stały trend rozwoju życia konsekrowanego? - To jest kwestia pytania, bo jeśli patrzeć ilościowo np. na liczbę powołań, to niektórzy mówią wręcz o kryzysie, choć ja się z tym nie zgadzam. Co prawda są pewne żeńskie zgromadzenia, w których liczba kandydatek spadła nawet o 30 proc. Trudno jednak mierzyć życie konsekrowane liczbami tego typu. Jeśli się weźmie pod uwagę zaangażowanie i realizację charyzmatu, to niewątpliwie jest to rozwój. Warto też wspomnieć o zakonach kontemplacyjnych, które są na bardzo wysokim poziomie liczebnym i nie ma tam żadnych spadków, wprost przeciwnie, rozwijają się. To też świadczy, że życie konsekrowane u nas kwitnie właściwie cały czas. Jednocześnie jest to chyba bardzo dobry obraz siły Kościoła w Polsce? - Na pewno. Jeśli jest tak, że buduje się pewne życie społeczne i Kościół jest elementem tego życia społecznego, jeśli się patrzy na działalność czynną, to zakony są jego jednym z najistotniejszych czynników i to bardzo pozytywnym. Wróćmy jeszcze na koniec do dzieł prowadzonych przez różne instytuty życia konsekrowanego w Polsce. Na ile rodzaj pracy zgromadzeń, jej charakter, zmienił się w ciągu ostatnich lat? - Jest kontynuacja tych głównych dzieł, przede wszystkim jeśli chodzi o szkolnictwo. Prawie 800 różnego rodzaju placówek edukacyjnych prowadzą osoby konsekrowane. To się zwiększa, bo jeśli wprowadzono gimnazja, to osoby konsekrowane zaczęły zakładać takie placówki, teraz zakładają wyższe uczelnie. Jeśli chodzi o problem bezdomności, który pojawił się pod koniec lat 90., to weszły w to bardzo mocno zakony: kamilianie, bonifratrzy. Teraz pojawia się problem szpitali, które można odzyskiwać, więc zakony podejmują to wyzwanie, zgromadzenia zakładają szpitale i je prowadzą. Jeżeli jest problem obrony życia, to zakony bardzo mocno się w to angażują, zakładają „okna życia” itd. Można powiedzieć, że zakony są bardzo wrażliwe na to, co dzieje się w społeczeństwie, i jeżeli pojawia się jakaś potrzeba, to na nią odpowiadają. Czyli raczej przyszłość życia konsekrowanego rysuje się w Polsce raczej w jasnych barwach? - Tak, generalnie byłbym tutaj spokojny.
«« | « | 1 | 2 | » | »»
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Reklama

Autoreklama

Autoreklama

Kalendarz do archiwum

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
1 2 3 4 5 6 7
8 9 10 11 12 13 14
15 16 17 18 19 20 21
22 23 24 25 26 27 28
29 30 31 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11
2°C Niedziela
rano
5°C Niedziela
dzień
5°C Niedziela
wieczór
2°C Poniedziałek
noc
wiecej »

Reklama