Jeżeli prawo chroni godność wysokich przedstawicieli mojego państwa, to dlaczego nie miałoby chronić godności mojego Boga?
Jedna z gazet przypomniała, że proces pewnej absolwentki gdańskiej ASP o obrazę uczuć religijnych toczy się już siedem lat. Autorka artykułu dowodzi, że „Obserwatorzy tego procesu zaczęli oddzielać dwie sprawy: sztukę, która może się komuś nie podobać, od skutków przejęcia urzędowej kontroli nad sztuką. Krytykę od cenzury. Zobaczyli, że kiedy w spór o sztukę wkroczy państwo, to zawsze jest źle dla sztuki”. Wytyka też naszemu prawodawstwu wewnętrzną sprzeczność, przytaczając najpierw artykuł Konstytucji, zapewniający „wolność twórczości artystycznej, badań naukowych oraz ogłaszania ich wyników, wolność nauczania, a także wolność korzystania z dóbr kultur”, a potem paragraf kodeksu karnego mówiący o karaniu za obrazę uczuć religijnych. „Jesteśmy ewenementem na skalę europejską” – stwierdza autorka tekstu i zauważa znacząco: „Nigdzie, może poza Rosją i Grecją, procesy o obrazę uczuć religijnych już się nie toczą”. Czy to dobrze? Inny dziennik doniósł właśnie, że drugi co do wielkości na rynku belgijskim miesięcznik ilustrowany zrobił swoim czytelnikom „dowcip”. Polegał on na dołączeniu w charakterze gadżetu do każdego egzemplarza pisma bardzo przypominających hostie opłatków z wizerunkiem redaktorki naczelnej i fragmentem cytatu z Biblii: „Bierzcie i jedzcie, to jest ciało moje”. Przedstawiciele Kościoła katolickiego w Belgii poinformowali, że nie będą się domagać wycofania ostatniego numeru miesięcznika ze sprzedaży. Nie zaskarżą też wydawcy ani redakcji do sądu. W liście do redakcji prosili tylko, by szanowała uczucia chrześcijan. „Nie chodzi o cenzurę, to po prostu apel o szacunek i delikatność” – zapewniał przedstawiciel służb prasowych belgijskiego episkopatu. Nie słychać, aby jakiekolwiek państwowe instytucje zamierzały występować w obronie uczuć religijnych belgijskich katolików. Czy to dobrze? Polska Konstytucja stwierdza: „Każdemu zapewnia się wolność wyrażania swoich poglądów oraz pozyskiwania i rozpowszechniania informacji”. A jednak nie o wszystkich obywatelach można bezkarnie mówić, co się myśli. Państwo swym autorytetem broni ich dobrego imienia. Na tym nie koniec. Są w Polsce ludzie, którzy zamierzają bardzo rozszerzyć zakres artykułu kodeksu karnego mówiącego o publicznym znieważeniu. Tak bardzo, że według niektórych stosując to rozszerzenie można będzie wsadzać do więzienia za cytowanie Pisma Świętego, jak to się zdarzyło w Szwecji. Czy to dobrze? Jacek Żakowski proponuje, aby do rodzącej się ustawy medialnej wpisać „klauzulę sumienia”. „Mamy poczucie, że w naszym kręgu cywilizacyjnym poszanowanie wolności sumienia innych powinno stanowić kulturową oczywistość. Skoro jednak praktyka wskazuje, że taka postawa nie jest oczywista dla części osób kierujących mediami, w interesie publicznym leży, by prawo zagwarantowało ten podstawowy standard demokratycznych mediów” – napisał do sejmowej komisji kultury. Ja też mam poczucie, że w naszym kręgu cywilizacyjnym poszanowanie wolności sumienia innych powinno stanowić kulturową oczywistość. Ale praktyka pokazuje, że taka postawa nie jest oczywista nie tylko dla części osób kierujących mediami. Nie jest też oczywista dla wielu innych ludzi. W mediach i nie tylko. W ich wypowiedziach i działaniach wolność sumienia innych, a więc i ich uczucia religijne, są składane na ołtarzyku innej wolności – wolności słowa bez żadnych ograniczeń i zahamowań. Jeżeli prawo chroni godność wysokich przedstawicieli mojego państwa, to dlaczego nie miałoby chronić godności mojego Boga? A może wpisać do ustawy nie tylko klauzulę sumienia dla dziennikarzy, ale również dla odbiorców?
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Celem ataku miał być czołowy dowódca Hezbollahu Mohammed Haidar.
Wyniki piątkowych prawyborów ogłosił w sobotę podczas Rady Krajowej PO premier Donald Tusk.
Franciszek będzie pierwszym biskupem Rzymu składającym wizytę na tej francuskiej wyspie.
- ocenił w najnowszej analizie amerykański think tank Instytut Studiów nad Wojną (ISW).
Wydarzenie wraca na płytę Starego Rynku po kilkuletniej przerwie spowodowanej remontami.