Próba opanowania dramatycznej sytuacji związanej z napływem migrantów przez Bałkany Zachodnie do UE to cel spotkania przywódców dziesięciu państw oraz instytucji UE, które rozpoczęło się w Brukseli.
Uczestnicy miniszczytu liczą, że zapadną decyzję w sprawie konkretnych, skoordynowanych i natychmiastowych działań, które pomogą odzyskać kontrolę nad sytuacją, a także załagodzić napięcia pomiędzy krajami bałkańskimi. W spotkaniu biorą udział przywódcy Austrii, Bułgarii, Chorwacji, Grecji, Macedonii, Niemiec, Rumunii, Serbii, Słowenii i Węgier.
"Sytuacja jest bardzo poważna. Oczekujemy przyjęcia planu działań, które zostaną podjęte w najbliższych dniach i tygodniach, aby opanować sytuację. Jeśli to nie nastąpi, to obawiam się, że UE i cała Europa zaczną się rozpadać" - ostrzegł przed spotkaniem premier Słowenii Miro Cerar.
Dodał, że do dwumilionowej Słowenii codziennie przybywa średnio 13 tysięcy migrantów. "To tak, jakby do Niemiec przybywało półtora miliona osób każdego dnia" - powiedział Cerar dziennikarzom. "Staramy się pilnować granic, postępować humanitarnie, ale sami nie poradzimy sobie na dłuższą metę" - przyznał. Zażądał też od sąsiedniej Chorwacji, która należy do UE, ale jest poza strefą Schengen, by zaprzestała umyślnego przepuszczania migrantów do Słowenii.
KE zaproponowała 16-punktowy plan, który zawiera konkretne działania mające pomóc opanować sytuację. Według nieoficjalnych informacji plan proponuje m.in. utworzenie nowych punktów kontrolnych na granicy UE w regionie, wysłanie tam 400 funkcjonariuszy straży granicznej oraz zobowiązanie się do nieprzepuszczania migrantów w głąb UE.
Niemiecka kanclerz Angela Merkel podkreśliła przed spotkaniem, że jego celem jest zarówno pomoc "błąkającym się uchodźcom", którzy muszą być traktowani w sposób respektujący ludzką godność, jak i podzielenie się zadaniami, jakie są z tym związane. "Przede wszystkim chodzi o kwestie praktyczne" - powiedziała Merkel dziennikarzom. Jak dodała, "nadzwyczajne czasy wymagają nadzwyczajnych działań".
Jednym z celów spotkania jest poprawa ochrony granicy Grecji, która zazwyczaj jest pierwszym krajem, do którego przybywają uchodźcy, głównie z Syrii, by potem wyruszyć w dalszą drogę przez Bałkany Zachodnie do UE. "Mamy do czynienia z wielkim humanitarnym kryzysem, dlatego musimy znaleźć wspólne rozwiązanie" - powiedział premier Grecji Aleksis Cipras. Ocenił, że rozwiązanie nie będzie możliwe bez Turcji, skąd wyruszają uchodźcy; Turcja nie uczestniczy w niedzielnym spotkaniu. "Mamy spotkanie krajów leżących w korytarzu migracyjnym, ale - jak wiadomo - każdy korytarz ma swoje wejście" - wskazał Cipras.
Z kolei węgierski premier Viktor Orban, krytykowany w wielu krajach za postawienie płotu na granicy z Serbią, by powstrzymać napływ uchodźców, powiedział, że jest na niedzielnym spotkaniu jedynie "obserwatorem". "Węgry już nie leżą na szlaku migracyjnym" - oświadczył Orban, sugerując, że należy to zawdzięczać budowie ogrodzenia na granicy tego kraju. Dodał, że gotów jest podzielić się z sąsiadami "pozytywnymi doświadczeniami z przestrzeganiem reguł".
Na niedzielne spotkanie zaproszono też szefa Rady Europejskiej Donalda Tuska, przedstawicieli luksemburskiej prezydencji, unijnej agencji ds. granic Frontex oraz Europejskiego Biura Wsparcia w dziedzinie Azylu, a także wysokiego komisarza Narodów Zjednoczonych ds. uchodźców Antonio Guterresa.
Rusza również pilotażowy program przekazywania zasiłków na specjalną kartę płatniczą.
Tornistry trafią do uczniów jednej ze szkół prowadzonych przez misjonarki.
Caritas rozpoczęła zbiórkę na remont Ośrodka dla osób w kryzysie bezdomności w Poznaniu.
"Nikt (nikogo) nie słucha" - powiedział szef sztabu UNFICYP płk Ben Ramsay. "Błąd to kwestia czasu"