Osoby polskiego pochodzenia z Mariupola i okolic (Ukraina), przyjadą do Polski prawdopodobnie między 15 a 30 listopada br. Według projektu rozporządzenia MSW, które trafiło do uzgodnień międzyresortowych, wtedy uruchomi się dodatkowe, lotnicze przejście graniczne pod Malborkiem.
To takie samo rozwiązanie, jakie zastosowano w przypadku Polaków i osób polskiego pochodzenia ewakuowanych z Donbasu. Oni również przylecieli, w styczniu 2015 r., na podmalborskie lotnisko wojskowe.
Według uzasadnienia rozporządzenia, uruchomienie przejścia "związane jest z koniecznością zapewnienia sprawnej odprawy granicznej osób pochodzenia polskiego, ewakuowanych z zagrożonych terenów". Koszty niezbędne do utworzenia i funkcjonowania dodatkowego lotniczego przejścia granicznego Malbork zostaną pokryte przez Ministerstwo Obrony Narodowej, a koszty dojazdu funkcjonariuszy do miejsca kontroli - przez służby dokonujące kontroli granicznej.
Rzeczniczka MSW Małgorzata Woźniak pytana o tę sprawę powiedziała jedynie: "Korzystamy z tego samego klucza, tego samego rozwiązania, które nam się już sprawdziło".
Do Polski - według zapowiedzi ministra spraw zagranicznych Grzegorza Schetyny - ma przyleć w sumie 147 osób. Od 1 grudnia rozpocznie się dla nich program adaptacyjny, potrwa sześć miesięcy.
Jak mówił minister 23 października, pracownicy MSZ zweryfikowali ostateczną liczbę osób, które zostaną przywiezione do Polski z Mariupola i okolic. Podkreślił, chodzi tu o Polaków i osoby polskiego pochodzenia z tamtych terenów, "których zdrowie i życie było zagrożone" w związku z konfliktem na wschodniej Ukrainie.
"To jest 147 osób, jest też kilkadziesiąt osób, które pochodzą z Donbasu i nie wzięły udziału w tym etapie ewakuacji sprzed blisko roku i też rozmawiamy z nimi, ustalamy Karty Polaka i weryfikujemy ich miejsce zamieszkania, czy rzeczywiście mieszkają na terenach, które są objęte lub mogą być objęte konfliktem zbrojnym" - wyjaśnił wówczas minister.
Woźniak mówiła już wcześniej PAP, że w przypadku osób polskiego pochodzenia z Mariupola będą wykorzystywane rozwiązania, które stosowano sprowadzając grupę osób z Donbasu. "Ten model się sprawdził. Wszystkie osoby sprowadzone do Polski z Donbasu, w styczniu 2015 roku, mieszkają poza ośrodkami i co najważniejsze są samodzielne, pracują" - powiedziała Woźniak.
Przypomniała, że tak jak w przypadku osób sprowadzonych z Donbasu, ta grupa będzie uzyskiwać pozwolenia na pobyt stały. Zezwolenie to zrównuje cudzoziemca z obywatelem Polski we wszelkich uprawnieniach, z wyłączeniem praw politycznych. Oznacza to również, że osoby te mogą legalnie mieszkać i pracować w Polsce.
Osoby ewakuowane z Donbasu, przez sześć miesięcy miały zapewniony pobyt w ośrodkach i całodzienne wyżywienie. W tym czasie przeszły aklimatyzację, uczyły się polskiego i przygotowywały do osiedlenia w Polsce; dzieci chodziły do polskiej szkoły. Aby im pomóc Ministerstwo Spraw Wewnętrznych uruchomiło bank ofert, który gromadził informacje o wszelkich formach pomocy, jaką zadeklarują samorządy, instytucje czy osoby prywatne.
Rodziny, które opuściły ośrodki, zamieszkały w lokalach zaproponowanych przez władze miejskie i w mieszkaniach wynajmowanych m.in. w Nowym Sączu, Warszawie, Szczecinie, Wałbrzychu, Poznaniu, Gdańsku, Bydgoszczy.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.