Reklama

Ewangelia ma cię wyrywać z kapci!

"Dać wędkę czy rybę?" - czyli jak po chrześcijańsku pomagać potrzebującym, żeby osiągnąć zamierzony efekt, w klubie "Pod Jaszczurami" opowiadał Szymon Hołownia.

Reklama

Co zrobić, gdy człowiek spotkany na ulicy poprosi nas o pieniądze? Dać mu kilka złotych, zaprowadzić do odpowiedniego ośrodka czy przejść obojętnie? Z tymi pytaniami zmierzył się dziennikarz, który 26 listopada rozmawiał z krakowskimi studentami w ramach projektu "Teologia z prądem", organizowanego przez DDA "Beczka".

Pierwszym krokiem do udzielenia mądrej i skutecznej pomocy jest spotkanie z potrzebującym. - Dopiero gdy zobaczysz realne potrzeby człowieka, będziesz w stanie ocenić, kto potrzebuje ryby, kto wędki, kto sklepu z wędkami, a kto pieniędzy na studia dla designera wędek. Wszystko jest uzależnione od kondycji, w jakiej znajdujesz tego człowieka, i od współczującego, a nie pełnego litości spojrzenia na niego - mówił S. Hołownia, który założył Fundacje "Kasisi" i "Dobra Fabryka".

Wielu twierdzi, że "dawanie ryby" nie służy niczemu dobremu - trwa w nieskończoność i nie prowadzi do rozwoju. Ale czasem właśnie taka forma pomocy jest niezbędna. - Jak ja mam budować tym ludziom uniwersytety, jeżeli oni nie dożyją nawet momentu, gdy będą mogli skończyć szkołę średnią? Muszę zacząć od tego, żeby tak długo jedli rybę, aż będą mieli siłę i chęć wziąć do ręki wędkę - tłumaczył dziennikarz.

Nie zawsze jednak jesteśmy w stanie ocenić, czy człowiek, który prosi nas o pomoc, naprawdę jej potrzebuje czy chce jedynie zarobić na naszym współczuciu. - Są takie momenty, kiedy siadam z tymi ludźmi i gadam; są takie momenty, gdy ich mijam, bo wiem, że to jest po prostu system; są też takie momenty, kiedy wiem, że jest to system, ale jakoś poczułem, że mogę się z tym człowiekiem dogadać - mówił dziennikarz.

Jak przekonywał, osobiście woli dać o raz za dużo niż raz za mało. - Bo mogłoby się nieszczęśliwie okazać, że to był Pan Jezus i wtedy miałbym przerąbane. Nigdy nie wiadomo, jaką twarz On przyjmie. Boję się przechodzącego Boga. Co ja na tym stracę, że dam temu człowiekowi te 20 zł? Czy naprawdę mój świat się skończy? Nie kupię sobie dwóch caffè latte i jednego sernika? - dodał.

S. Hołownia przestrzegał też przed życiowym wygodnictwem. - Jezusa sobie używamy tak, jak jest nam wygodnie. On jest od tego, żeby nas nie bolało, od tego, żeby nam było miło, ładnie, przyjemnie. Nie! Ewangelia ma cię wyrwać z kapci! Ma sprawić, że od tego bezdomnego się czasem czymś zarazisz - podkreślał.

Zwrócił także uwagę na to, byśmy wykorzystywali codzienną okazję do robienia dobra i naśladowania Matki Teresy z Kalkuty, która pisała: "W tym życiu nie zawsze możemy robić rzeczy wielkie, ale możemy robić rzeczy małe z wielką miłością".

- Czekamy na okazję do wielkich dzieł, do wielkich czynów, a zaniedbujemy codzienność - jest ona dla nas taką paszą, którą zjadamy, czekając na okazję, byśmy mogli zachować się jak Karolina Kózkówna czy rycerz pod Grunwaldem. A Dalajlama powiedział, że są tylko dwa dni, kiedy nie możesz nic zrobić - wczoraj i jutro. Mamy tylko dzisiaj. Albo jeszcze dziś do północy spróbujesz zrobić coś dobrego, albo nic nie zrobisz. Bo nie wiesz, czy będzie jutro - podsumował dziennikarz.

Zachęcił też, aby każdy z nas potrafił oddać drugiemu swoje "troszkę" - niech to będzie nawet kilka złotych, ale regularnie. Można np. przyłączyć się do akcji "Przybij nam 5!" i ustawić stałe zlecenie na 5 zł tygodniowo dla Fundacji "Dobra Fabryka". A jeśli nie możemy dać pieniędzy? - Podarujmy innym swój czas! - zachęca dziennikarz.

«« | « | 1 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Reklama

Autoreklama

Autoreklama

Kalendarz do archiwum

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
1 2 3 4 5 6 7
8 9 10 11 12 13 14
15 16 17 18 19 20 21
22 23 24 25 26 27 28
29 30 31 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11
4°C Niedziela
dzień
5°C Niedziela
wieczór
3°C Poniedziałek
noc
2°C Poniedziałek
rano
wiecej »

Reklama