Stowarzyszenie "Godność", zrzeszające byłych opozycjonistów i działaczy "Solidarności", wystosowało list otwarty do pomorskiego KOD z apelem o nieorganizowanie zaplanowanej na 23 stycznia demonstracji na pl. Solidarności.
"Zostawcie w spokoju ten święty dla wielu gdańszczan plac (...). Apelujemy, uszanujcie to miejsce. Jest w Gdańsku wiele innych placów (...). Uszanujcie także nasze prawo do otaczania szacunkiem placu Solidarności. »Radosny nastrój«, jaki podobno panował na Placu Solidarności 13 grudnia 2015 r. podczas waszego wiecu, naszym zdaniem, obrażał tych, którzy tu zginęli. Mieszkańcom Wybrzeża, uczestnikom tamtych historycznych wydarzeń pozostawiamy ocenę Waszych wieców" - piszą sygnatariusze listu otwartego.
- Na uświęconej krwią poległych stoczniowców ziemi odbywają się manifestacje całkowicie zaprzeczające wartościom, za które walczyliśmy w '70, '80 czy '81 r. - tłumaczy Czesław Nowak, prezes Stowarzyszenia "Godność", w 1980 r. organizator strajku w porcie gdańskim. - Nie chcemy, by ta przestrzeń była wykorzystywana do walki politycznej. Nie zakazujemy nikomu manifestować, bo o prawo do tego sami przecież walczyliśmy. Chcemy jedynie, by środowisko KOD uszanowało pl. Solidarności i zmieniło miejsce swojego wiecu - uzupełnia.
O komentarz w tej sprawie poprosiliśmy Radomira Szumełdę, regionalnego koordynatora KOD na Pomorzu. - Dla nas pl. Solidarności także jest świętym miejscem. To symbol walki o wolną, demokratyczną Polskę, w tym także o wolność do zgromadzeń. Oczywiście, nie zastosujemy się do apelu Stowarzyszenia "Godność". Odnosząc się z pełnym szacunkiem do tego miejsca pamięci, świętując swobodę wyrażania poglądów, oddajemy największy hołd bohaterom Grudnia '70 czy Sierpnia '80.
Wcześniej Stowarzyszenie "Godność" wraz z trzema radnymi PiS wystosowało list do Jarosława Sellina, sekretarza stanu w Ministerstwie Kultury i Dziedzictwa Narodowego, z apelem o szczególną ochronę pl. Solidarności (więcej na ten temat w nr. 5. "Gościa Gdańskiego na 31 stycznia").
Impulsem do obu apeli był incydent, do którego doszło podczas odbywającej się 13 grudnia demonstracji KOD. - Przyszliśmy pod pomnik Poległych Stoczniowców, aby złożyć wieniec i zapalić znicze w intencji naszych kolegów, ofiar stanu wojennego - opowiada C. Nowak, który w 1981 r. zorganizował spacyfikowany przez ZOMO strajk w swoim zakładzie pracy. - W pewnym momencie demonstranci KOD zaczęli nas popychać i wyzywać od faszystów. To niedopuszczalne, by ludzie walczący o niepodległą Polskę byli lżeni przez tych, którzy na sztandarach mają wolność i demokrację - dodaje.
- 13 grudnia jedynym legalnym zgromadzeniem była demonstracja KOD. Członkowie Stowarzyszenia "Godność" razem z radną PiS Anną Kołakowską przyszli tam nielegalnie po to, aby nas obrażać i prowokować. Doszło rzeczywiście do przepychanki słownej, ale jeśli ktoś przychodzi nieproszony, to nie dziwmy się, że spotyka się ze stanowczą odpowiedzią - mówi R. Szumełda.
- Zamiast apelować do KOD, Stowarzyszenie "Godność" powinno zaapelować do swoich sojuszników, m.in. do radnej Kołakowskiej, by nie utrudniali innym wyrażania swoich poglądów, zwłaszcza w tak ważnych dla wolności przestrzeni, jaką jest pl. Solidarności - dodaje Mikołaj Chrzan, zwolennik KOD, redaktor naczelny "Gazety Wyborczej Trójmiasto".
- Nikomu nigdy nie zabronię manifestować swoich poglądów, bo sama walczyłam, by każdy mógł to swobodnie robić. Jednak nie godzę się, by ludzie z KOD, demonstrując na pl. Solidarności, instrumentalnie wykorzystywali dziedzictwo "Solidarności" do uprawiania bieżącej polityki - podkreśla A. Kołakowska, obecnie radna, w PRL najmłodszy więzień stanu wojennego.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.