Były członek zarządu Międzynarodowych Targów Katowickich (MTK) Bruce R. zarzucił prokuraturze, że wybiórczo gromadziła dowody w sprawie katastrofy hali MTK. Chodziło nie o to, by sąd doszedł do prawdy, ale by doprowadzić do skazania - uważa Nowozelandczyk.
Bruce R. jest jednym z 11 oskarżonych w sprawie katastrofy, w której w styczniu 2006 r. zginęło 65 osób, a ponad 140 zostało rannych. Jest piątym oskarżonym, który składał wyjaśnienia przed katowickim sądem okręgowym. Podobnie jak pozostali nie przyznaje się do winy.
Według prokuratury, kiedy na krótko przed tragedią dach hali po raz kolejny ugiął się pod naporem śniegu, członkowie zarządu MTK - Bruce R. oraz Ryszard Z. i dyrektor techniczny spółki Adam H. nie zrobili niczego, by zażegnać zagrożenie. Prokuratura zarzuciła im umyślne sprowadzenie niebezpieczeństwa katastrofy oraz nieumyślne doprowadzenie do niej.
Bruce R. w środę odpierał te zarzuty. Jego zdaniem, prokuratura błędnie opisała czyny zarzucane oskarżonym, a akt oskarżenia i zgromadzone informacje i dokumenty są "niezwykle wyselekcjonowane". Według Bruce'a R. chodziło o stworzenie obrazu winy i przekonanie sądu o "potrzebie" skazania.
"Akta zawierają istotne braki, a prokuratura nie zgodziła się na uzupełnienie materiałów w czasie śledztwa, tłumacząc, że przewlekałoby to postępowanie" - mówił oskarżony. Jego zdaniem, była to tylko wymówka, a w ten sposób w aktach nie ma dowodów, które mogły być korzystne dla oskarżonych - uważa.
Dziś - kontynuował Nowozelandczyk - z uwagi na upływ czasu trudno zgromadzić nowe dowody, prokuratura zdaje sobie z tego sprawę i wykorzystuje to na swoją korzyść.
Bruce R. składał wyjaśnienia z udziałem trzech biegłych tłumaczek. Jego przesłuchanie toczyło się w środę dużo sprawniej niż na poprzedniej rozprawie, gdy mozolnie tłumaczono fragmenty wypowiadanych przez obcokrajowca zdań. Tym razem obrońca Nowozelandczyka mec. Grzegorz Słyszyk złożył wyjaśnienia w formie pisemnej - po angielsku i po polsku. Obcokrajowiec po prostu je odczytywał z kilkudziesięciu kartek, a tłumaczki posiłkowały się przekładem sporządzonym przez kancelarię Słyszyka.
W opinii Bruce'a R. wcześniej tłumacze nie potrafili adekwatnie przekazać tego, co miał do powiedzenia i oddać meritum jego wyjaśnień. Istnieje wiele międzynarodowych wyrażeń biznesowych, nieznanych tłumaczom - twierdził.
W żadnym fragmencie wyjaśnień oskarżony nie odniósł się wprost do treści zarzutów. Długo opowiadał natomiast o historii spółki - np. o tym, że do zarządu formalnie wszedł w grudniu 2003 r., a także o przekształceniach w MTK, relacjach biznesowych i podziale obowiązków.
"Jest tak dlatego, że prokuratura zarzuca jego klientowi, że czegoś nie dopełnił, a on sam stara się przekonać sąd, że wykonywał swoje obowiązki" - tłumaczył mec. Słyszyk. Zdaniem obrony, zarzuty postawione oskarżonemu są chybione. Bruce R. odpowiadał za strategię spółki, a nie sprawdzanie stanu technicznego budynków; w e-mailu przed katastrofą zapewniano go, że wszystko z halą jest w porządku - mówił dziennikarzom w przerwie w rozprawie adwokat.
Hala MTK zawaliła się 28 stycznia 2006 r., w pawilonie odbywały się wtedy międzynarodowe targi gołębi pocztowych. Spośród ponad 140 rannych 26 osób doznało ciężkiego uszczerbku na zdrowiu. Z ustaleń dochodzenia wynika, że na tragedię złożyły się błędy i zaniechania w fazie projektowania i budowy hali, a także jej użytkowania i nadzoru nad budynkiem. W dniu katastrofy na dachu hali zalegała gruba warstwa śniegu.
Katowicka prokuratura okręgowa zamknęła śledztwo w tej sprawie rok temu. Oskarżyła 12 osób. To m.in. byli szefowie spółki MTK, projektanci hali i szefowie firmy, która była generalnym wykonawcą obiektu. Jeden z oskarżonych jeszcze w śledztwie przyznał się do winy i złożył wniosek o dobrowolne poddanie się karze. Jego sprawa została wyłączona z głównego procesu.
Z opinii biegłych wynika, że główną przyczyną katastrofy były błędy w projekcie wykonawczym pawilonu. Odbiegał on znacząco od sporządzonego prawidłowo projektu budowlanego. Aby ograniczyć koszty, projektanci błędnie określili współczynnik kształtu dachu, błędnie też zaprojektowali przykrycie dachowe i słupy podtrzymujące konstrukcję - ustaliła prokuratura.
Armia izraelska nie skomentowała sobotniego ataku na Bejrut i nie podała, co miało być jego celem.
W niektórych miejscach wciąż słychać odgłosy walk - poinformowała agencja AFP.
Wedle oczekiwań weźmie w nich udział 25 tys. młodych Polaków.
Kraje rozwijające się skrytykowały wynik szczytu, szefowa KE przyjęła go z zadowoleniem
Sejmik woj. śląskiego ustanowił 2025 r. Rokiem Tragedii Górnośląskiej.
Z dala od tłumów oblegających najbardziej znane zabytki i miejsca.