Gorsza opieka dla kobiet mieszkających z dala od specjalistycznych szpitali oraz brak możliwości wyboru położnej prowadzącej prywatną praktykę - to część uwag do projektu NFZ o opiece koordynowanej nad kobietą w ciąży zgłaszanych m.in. przez położne i pacjentki.
Szczegóły programu opieki koordynowanej nad kobietą w ciąży Narodowy Fundusz Zdrowia przedstawił pod koniec grudnia 2015 r. Prezes NFZ Tadeusz Jędrzejczyk mówił wówczas, że celem programu jest zapewnienie przyszłym mamom pełnej, dostępnej, bezpiecznej opieki wysokiej jakości w czasie fizjologicznej ciąży, porodu i pierwszych 6 tygodni po urodzeniu dziecka.
Nad bezpieczeństwem kobiety i malucha czuwać ma zespół złożony z lekarza ginekologa, położnej oraz lekarzy ze szpitala. Zespół ma zapewniać opiekę od momentu potwierdzenia ciąży do zakończenia okresu połogu. Ciężarna będzie mogła zgłosić się do programu na każdym etapie ciąży.
Liczne wątpliwości do projektu zgłosili jednak położne, lekarze i organizacje pacjenckie.
"Sama idea, żeby była zagwarantowana ciągłość opieki nad kobietą w ciąży, jest dobra, ale mamy wiele wątpliwości do szczegółów projektu" - powiedziała PAP prezes Fundacji Rodzić po Ludzku Joanna Pietrusiewicz. Zaznaczyła, że jest to projekt pilotażowy i wyraziła nadzieję, że w przyszłości niektóre rozwiązania zostaną zmienione.
"W krajach skandynawskich istnieje coś na kształt tego, co my nazywamy opieką koordynowaną. Tak jest np. w Danii, gdzie położne współpracują ze szpitalem, w którym mają dyżury, prowadzą ciąże oraz jeżdżą do porodów, także domowych. Takie rozwiązanie daje kobietom poczucie bezpieczeństwa" - przekonywała.
Zaznaczyła, że w tych krajach standard placówek leczniczych jest wyrównany, tymczasem w Polsce poziom opieki w szpitalach i przychodniach jest bardzo różny. "Polki nauczyły się radzić sobie w ten sposób, że - kierowane opiniami koleżanek - same wybierają szpitale o dobrej opinii i swoją położną" - powiedziała Pietrusiewicz.
Zwróciła uwagę, że w projekcie NFZ zabrakło wskazania, że położna może być osobą sprawującą opiekę nad kobietą w ciąży. "Mimo że zgodnie ze standardami opieki okołoporodowej kobieta ma prawo wyboru osoby, która będzie sprawować nad nią opiekę, to de facto NFZ tego nie refunduje i w Polsce tylko lekarz może prowadzić ciążę w ramach powszechnego ubezpieczenia" - mówiła.
Piertusiewicz pochwaliła natomiast pomysł, by NFZ podczas kontraktowania brał pod uwagę opinie pacjentów. "To wydaje się istotne i dość ważne, bo do tej pory głos konsumencki nie miał żadnego wymiaru finansowego dla szpitali - te szpitale, które się bardziej starają, traktują kobiety serdeczniej i uważniej, nie miały z tego wymiernych korzyści" - powiedziała. Zaznaczyła jednocześnie, że należy określić metodologię przeprowadzania ankiet, by były one wykonywane rzetelnie.
Uwagi do projektu zgłaszała również Naczelna Rada Pielęgniarek i Położnych. "Pomimo tego, że projekt jest jedynie pilotażowy, może doprowadzić do zaburzenia systemu tam, gdzie dopiero zaczyna on działać"- oceniła wiceprezeska NRPiP Ewa Janiuk. Dodała, że cel projektu, by poprawić jakość opieki nad kobietą w ciąży, był bardzo dobry, ale w zaproponowanym kształcie może on wprowadzić chaos.
Położne zgłosiły do propozycji NFZ liczne uwagi. Zwracają uwagę, że zgodnie z jego zapisami opieka koordynowana byłaby prowadzona jedynie w tych szpitalach, w których rocznie obieranych jest ponad 600 porodów. Zdaniem położnych może to doprowadzić do gorszej opieki nad kobietami mieszkającymi z dala od dużych, specjalistycznych szpitali.
Janiuk zwróciła też uwagę, że zgodnie z projektem NFZ kobieta nie ma wpływu na skład zespołu terapeutycznego, który będzie nad nią sprawował opiekę. Nie będzie mogła np. wybrać doświadczonej położnej, która nie pracuje w danym szpitalu, ale prowadzi prywatną praktykę. Zdaniem Janiuk w związku z niedoborem personelu, jest też mało prawdopodobne, żeby opiekę nad kobietą przez czas ciąży, porodu i połogu sprawowała jedna położna.
Zdaniem samorządu pielęgniarek i położnych rozwiązanie zaproponowane przez NFZ może doprowadzić do zwiększonej medykalizacji ciąży i niepotrzebnego przeniesienia ciężaru na specjalistyczną opiekę lekarską w przypadku ciąży fizjologicznej (bez powikłań).
Położne dobrze oceniają pomysł wprowadzenia ankiet badających satysfakcję pacjentek, jednak zgłosiły uwagi do zaproponowanego arkusza. "Jest w nim np. zaproponowana ocena staranności wykonanych zabiegów, opatrunków. My nie boimy się tej oceny, natomiast kwestię staranności wykonania może ocenić tylko osoba merytorycznie przygotowana" - powiedziała Janiuk.
Zaniepokojeni projektem są także lekarze. "Jeśli projekt wejdzie w życie, dojdzie do dalszego marginalizowania podstawowej opieki zdrowotnej, poprzez odbieranie kolejnych zadań, co szczególnie zagraża bezpieczeństwu zdrowotnemu noworodków" - ocenia Bożena Janicka, prezes Porozumienia Pracodawców Ochrony Zdrowia (PPOZ). Zdaniem tej organizacji opieka położnej powinna być zapewniona w zespole podstawowej opieki zdrowotnej koordynowanym przez lekarza.
Z kolei Federacja "Porozumienie Zielonogórskie" (PZ) ocenia, że projekt NFZ powinien zostać w całości odrzucony. Jej zdaniem jest on sprzeczny z obowiązującym prawem i wyraźnie preferuje duże podmioty posiadające w swych strukturach podstawową opiekę zdrowotną, ambulatoryjną opiekę specjalistyczną i leczenie szpitalne. Federacja uważa, że większość zapisów projektu jest nieprecyzyjna, wprowadzi chaos organizacyjny i w konsekwencji zdecydowanie pogorszy opiekę nad ciężarną i dzieckiem do 6 tygodnia życia.
Przedstawiciele PPOZ i PZ podzielają też opinię, że w efekcie programu lepszy dostęp do świadczeń będą miały pacjentki z dużych miast.
Minister zdrowia Konstanty Radziwiłł proszony przez PAP o komentarz do zarzutów, że program ten ograniczy pacjentkom prawo wyboru np. położnej, podkreślił, że jest to program pilotażowy. Zaznaczył, że obecnie pacjentki w każdej chwili mogą zrezygnować z opieki koordynowanej i wybierać specjalistów medycznych na dotychczasowych zasadach.
"Jednak docelowo wyobrażam sobie, że rzeczywiście to (opieka koordynowana - PAP) będzie model lepszy. W jakimś sensie rzeczywiście tak jest, że funkcjonując w tym publicznym systemie, musimy podporządkować się pewnym zasadom" - mówił.
Zgodnie z założeniami program miałby ruszyć w formie pilotażu w wybranych placówkach w całym kraju od 1 kwietnia br.
- poinformował portal Ukrainska Prawda, powołując się na źródła.
Według przewodniczącego KRRiT materiał zawiera treści dyskryminujące i nawołujące do nienawiści.
W perspektywie 2-5 lat można oczekiwać podwojenia liczby takich inwestycji.