W niedzielnych wyborach do parlamentów Badenii-Wirtembergii, Nadrenii-Palatynatu i Saksonii-Anhaltu partia CDU kanclerz Angeli Merkel - według pierwszych szacunkowych danych powyborczych - poniosła znaczne straty; sukces odnieśli przeciwnicy imigracji z AfD.
We wszystkich trzech krajach związkowych CDU uzyskała gorsze wyniki niż w poprzednich wyborach pięć lat temu. Komentatorka telewizji publicznej ARD Tina Hassel określiła straty CDU mianem "dramatycznych". "To sygnał braku zaufania do elit" - zaznaczyła komentatorka.
Chrześcijańscy demokraci stracili najwięcej wyborców na rzecz prawicowo-populistycznej Alternatywy dla Niemiec (AfD), domagającej się natychmiastowego zamknięcia granicy dla imigrantów z krajów islamskich. AfD weszła do wszystkich trzech parlamentów; w Saksonii-Anhalcie odniosła spektakularny sukces zdobywając według danych szacunkowych 24 proc. i stając się drugą siłą polityczną w tym landzie.
W porównaniu z rokiem 2011 straty odnotowała także SPD. Słabe wyniki socjaldemokratów i chadeków powodują, że trudniejszy stanie się proces tworzenia koalicji rządowych. Do stworzenia większości mogą okazać się konieczne nie dwie, jak dotychczas, lecz aż trzy partie.
W Badenii-Wirtembergii, do niedawna bastionie CDU, chrześcijańscy demokraci zdobyli tylko 27 proc. głosów - 12 proc. mniej niż pięć lat temu. To najgorszy wynik chadeków w tym landzie od powstania RFN. Sukces odnieśli Zieloni premiera Winfrieda Kretschmanna, który zachowa zapewne stanowisko szefa rządu w jednym z najważniejszych niemieckich krajów związkowych. Zieloni zdobyli ponad 30 proc. głosów i po raz pierwszy w historii są najsilniejszym ugrupowaniem w tym dużym i silnym ekonomicznie landzie.
Startująca po raz pierwsza prawicowo-populistyczna Alternatywa dla Niemiec (AfD) zdobyła 14,9 proc. wyprzedzając SPD z niespełna 13 proc.
"Dopięliśmy swego. Było trudno, bo wszyscy nas zwalczali" - oświadczył po podaniu pierwszych prognoz Joerg Meuthen, nr 1 na liście AfD. Jak zapewnił, członkowie AfD nie są "ani skrajną prawicą, ani rasistami". Zapowiedział, że w parlamencie jego partia położy nacisk na kwestie bezpieczeństwa wewnętrznego, zaniedbywane - jego zdaniem - przez rządzących.
Z arytmetyki powyborczej wynika, że dotychczasowa koalicja Zieloni-SPD straciła większość. Zieloni mogą wejść w koalicję z CDU lub dokooptować do dawnej koalicji trzecią partię. "Będę rozmawiał ze wszystkimi demokratycznymi partiami" - oświadczył Kretschmann.
W Nadrenii-Palatynacie CDU, która długo prowadziła w sondażach, nie udało się zdystansować SPD. Socjaldemokraci zdobyli 37,5 proc., a chadecy 32,8 proc. - mniej o 2,4 proc. niż w 2011 roku, co jest ich najgorszym wynikiem w tym landzie. AfD poparło 12,3 proc. wyborców. I w tym landzie konieczne będą skomplikowane negocjacje koalicyjne, ponieważ dotychczasowy partner SPD - Zieloni - uzyskał wynik w okolicy progu wyborczego.
W Saksonii-Anhalcie, na wschodzie Niemiec, CDU pozostała najsilniejszą partią, jednak uzyskała wynik gorszy o 2,8 proc. niż pięć lat temu - 39,7 proc. Klęskę poniosła SPD - 10,9 proc. - o ponad 10 proc. mniej niż w poprzednich wyborach. Sensacyjny wynik zanotowała natomiast AfD - aż 24 proc. głosów. To najlepszy wynik uzyskany przez tę partię w jej trzyletniej historii.
Premier Reiner Haseloff (CDU) rządzący dotychczas z SPD będzie musiał znaleźć trzeciego koalicjanta.
Szef klubu parlamentarnego CDU ds. kontaktów z Bundestagiem Michael Grosse-Broemer powiedział komentując wyniki we wszystkich landach, że wieczór wyborczy "nie jest łatwy dla partii reprezentowanych w Bundestagu". "Ogarniający cały świat kryzys wywołuje lęki, co tworzy dobry klimat dla partii protestu" - wyjaśnił polityk.
Z analiz przeprowadzonych przez telewizję ZDF wynika, że trzy czwarte wyborców, którzy głosowali na AfD, kierowali się chęcią "pokazania rządzącym żółtej kartki", a nie kompetencjami polityków tej partii. Prawicowym populistom udało się zmobilizować osoby nie biorące dotąd udziału w wyborach. Stanowili oni według ZDF 40 proc. wszystkich wyborców tej partii.
Niedzielne wybory w trzech landach uważane są za plebiscyt w sprawie polityki imigracyjnej kanclerz Merkel i jej rządu. Po raz pierwszy od wybuchu w lecie zeszłego roku kryzysu migracyjnego, który mocno podzielił społeczeństwo, obywatele Niemiec mieli okazję za pomocą kartki wyborczej poprzeć lub odrzucić kontrowersyjną politykę rządu.
Sekretarz generalny CDU Peter Tauber powiedział, że wynik wyborów nie oznacza konieczności zmiany przez rząd polityki wobec uchodźców. Agencja dpa zwraca uwagę, że zwycięzcy wyborów - zarówno Kretschmann, jak i premier Nadrenii-Palatynatu Malu Dreyer - otwarcie popierali politykę Merkel.
W zeszłym roku do Niemiec przyjechało ponad milion imigrantów. Merkel sprzeciwia się zamknięciu granicy i wprowadzeniu rocznych limitów dla uchodźców. Szefowa niemieckiego rządu preferuje rozwiązanie w skali całej UE w oparciu o porozumienie z Turcją.
"Ta niedziela wyborcza przejdzie do historii. Pozwala ona spojrzeć na przyszłość niemieckiej demokracji. Pokazuje, jak postępuje rozpad dawnego systemu partyjnego i kieruje wzrok na zagrożenia dla demokracji, które mają inicjały AfD" - czytamy w komentarzu wydania internetowego "Sueddeutsche Zeitung".
Armia izraelska nie skomentowała sobotniego ataku na Bejrut i nie podała, co miało być jego celem.
W niektórych miejscach wciąż słychać odgłosy walk - poinformowała agencja AFP.
Wedle oczekiwań weźmie w nich udział 25 tys. młodych Polaków.
Kraje rozwijające się skrytykowały wynik szczytu, szefowa KE przyjęła go z zadowoleniem
Sejmik woj. śląskiego ustanowił 2025 r. Rokiem Tragedii Górnośląskiej.
Z dala od tłumów oblegających najbardziej znane zabytki i miejsca.