Nie znaleziono dowodów, by samobójstwo sierżanta Mariusza K., strażnika więziennego z Olsztyna, pilnującego herszta gangu, który porwał i zabił Krzysztofa Olewnika, wiązało się z tą sprawą; to były osobiste motywy strażnika - głosi końcowy raport specjalnego zespołu Ministerstwa Sprawiedliwości, badającego okoliczności sprawy.
Wśród wniosków jest rekomendacja dla Służby Więziennej, by w ewidencji personalnej funkcjonariuszy odnotowywać szerszy kontekst nadzwyczajnych wydarzeń z udziałem tych funkcjonariuszy. Zespół zarekomenduje też sejmowej komisji pracującej nad rządową nowelizacją ustawy o Służbie Więziennej wprowadzenie obowiązku składania przez kierowniczą kadrę więziennictwa oświadczeń majątkowych. Szef Służby Więziennej gen. Paweł Nasiłowski powiedział PAP, że oświadczenia te miałyby być tajne, jedynie do dyspozycji szefostwa SW. Podkreślił, że ostateczna formuła nowelizacji nie jest jeszcze znana.
Sierżant K. w czerwcu 2007 r. pełnił służbę w czasie, gdy w olsztyńskim areszcie samobójstwo popełnił domniemany herszt gangu porywaczy Olewnika - Wojciech Franiewski. Minister sprawiedliwości Andrzej Czuma - po tym jak media ujawniły tę sprawę, o której on sam nie był powiadomiony - powołał specjalny resortowy zespół. W poniedziałek grupa, działająca pod kierunkiem wiceministra Krzysztofa Kwiatkowskiego, z gen. Nasiłowskim i szefem biura Prokuratury Krajowej ds. zwalczania przestępczości zorganizowanej Krzysztofem Parchimowiczem, przedstawiła ustalenia ministrowi.
Z wiadomości prezentowanych dwa tygodnie temu wynikało, że strażnik popełnił samobójstwo z powodu problemów osobistych oraz finansowych, a materiał dowodowy nie wskazywał na związek ze sprawą Olewnika. Wiceminister Kwiatkowski podkreślił w poniedziałek, że grupa prokuratorów z Elbląga wciąż prowadzi wszechstronne śledztwo w całej sprawie. Przesłuchano już kilkudziesięciu świadków - w tym funkcjonariuszy służby więziennej, którzy znali sierżanta K. Przyznali oni, że wiedzieli o jego kłopotach osobistych.
Według nadzorującego prace prokuratorskiej grupy Zbigniewa Więckiewicza, szefa Prokuratury Okręgowej w Elblągu, wciąż badane są ewentualne tropy, które mogłyby połączyć śmierć sierżanta Mariusza K. ze sprawą Krzysztofa Olewnika, ale jak dotąd nie ma takich dowodów. Potwierdzają się natomiast wiadomości o osobistych problemach i długach funkcjonariusza. Prowadzący śledztwo uzyskali dostęp do jego kont bankowych, badane są również połączenia telefoniczne.
Wiadomo, że po samobójstwie w czerwcu 2007 r. Franiewskiego strażnik korzystał z pomocy psychologicznej. Jak wynika z zebranych dowodów, nie bał się on odpowiedzialności za jakiekolwiek zaniechania w związku z tą sprawą - obawiał się raczej utraty pracy, co miało znaczenie w jego sytuacji osobistej. W Instytucie Ekspertyz Sądowych w Krakowie zbadano też krew strażnika - potwierdziło się, że przed samobójstwem pił alkohol.
Efektem prac grupy i jej analizy sprawy jest też kara dyscyplinarna upomnienia dla asesora z Prokuratury Rejonowej w Iławie, który nie udał się osobiście na miejsce samobójstwa strażnika więziennego. "Jego postępowanie uważam za niezgodne z zasadami pracy prokuratora" - uzasadnił swoją decyzję prokurator Więckiewicz.
Odpowiedzialność dyscyplinarną poniósł też funkcjonariusz Centralnego Zarządu Służby Więziennej, który nie zamieścił w meldunku dotyczącym samobójstwa, że popełnił je strażnik, który pilnował Franiewskiego - podejrzanego ze sprawy Olewnika.
Ustalenia i wnioski zespołu będą niebawem przekazane sejmowej komisji śledczej badającej okoliczności porwania i zabójstwa Krzysztofa Olewnika oraz działania służb państwowych w związku z tą sprawą, a także Prokuraturze Apelacyjnej w Gdańsku prowadzącej śledztwo dotyczące niewyjaśnionych wcześniej wątków sprawy.
W kilkuset kościołach w Polsce można bezgotówkowo złożyć ofiarę.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.