Mimo niedawno zawartego zawieszenia broni pilnie potrzebna pomoc dociera tylko do 30 proc. Syryjczyków z oblężonych terenów i do 10 proc. ludzi zamieszkujących trudno dostępne rejony Syrii - powiedział w środę szef operacji humanitarnych ONZ Stephen O'Brien.
O'Brien oświadczył w Radzie Bezpieczeństwa ONZ, że do wielu z 4,6 mln potrzebujących pomocy Syryjczyków nie można dotrzeć z pomocą z powodu niebezpieczeństw i braku zgody bojowników na przejazd konwojów.
Jednak po wstrzymaniu przed miesiącem działań wojennych pojawił się "promyk nadziei", gdyż znacznie mniej cywilów zostało zabitych i rannych, a dostęp z pomocą humanitarną jest większy.
O'Brien dodał, że od początku roku konwoje z pomocą humanitarną dotarły w Syrii do 150 tys. ludzi w 11 z 18 oblężonych obszarów. Podkreślił, że syryjski rząd nie zaaprobował do tej pory pomocy dla trzech oblężonych miast położonych zaledwie kilka minut jazdy samochodem od magazynów ONZ w Damaszku: Dumy, Harasty i Darajji.
"Szczególnie trudna sytuacja jest w Darajji, skąd przychodzą wieści o braku pitnej wody, jedzenia, lekarstw i prądu" - powiedział.
O'Brien skrytykował władze Syrii za blokowanie lub usuwanie środków medycznych z konwojów humanitarnych, twierdząc, że ponad 80 tys. pozycji medycznych zostało z nich usuniętych, co nazwał "skandalem". Były wśród nich odżywki dla dzieci i lekarstwa zapobiegające krwotokom poporodowym.
Armia izraelska nie skomentowała sobotniego ataku na Bejrut i nie podała, co miało być jego celem.
W niektórych miejscach wciąż słychać odgłosy walk - poinformowała agencja AFP.
Wedle oczekiwań weźmie w nich udział 25 tys. młodych Polaków.
Kraje rozwijające się skrytykowały wynik szczytu, szefowa KE przyjęła go z zadowoleniem
Sejmik woj. śląskiego ustanowił 2025 r. Rokiem Tragedii Górnośląskiej.