Względnie kontrolowany chaos i wielka niepewność co do najbliższej przyszłości – tak wygląda sytuacja na Lesbos w przededniu przyjazdu Papieża i zwierzchników Kościoła prawosławnego. Ta grecka wyspa położona jest zaledwie 4 km od wybrzeży tureckich i dlatego stanowi główny punkt tranzytowy dla migrantów chcących się przedostać do Unii Europejskiej. Jeszcze w styczniu i lutym przybywało tutaj 1200 migrantów dziennie. Sytuacja się zmieniła, odkąd władze unijne w Brukseli podpisały umowę z Ankarą, na mocy której nie tylko migranci, ale również uchodźcy mają być wydalani do Turcji, gdzie zostaną rozpatrzone ich wnioski o azyl. Porozumienie obowiązuje od 4 kwietnia.
Jak powiedział Radiu Watykańskiemu Michele Telaro, szef lokalnej misji Lekarzy bez Granic, porozumienie z Turcją miało efekt przede wszystkim odstraszający. Zmniejszyła się liczba migrantów. Dziś przybywa ich na Lesbos od 100 do 500 dziennie. Ci, którzy wymagają specjalnej pieczy, są obsługiwani przez organizacje pozarządowe. Reszta trafia do zamkniętego obozu Moria, który, jak podkreśla Michele Telaro, jest przepełniony.
„Panujące tam warunki są nie do przyjęcia. Obóz ten jest przeznaczony dla tysiąca osób. Teraz jest ich tam trzy razy więcej. Brakuje łazienek, miejsc do spania. Rodziny z dziećmi śpią na ziemi pod gołym niebem. Brakuje też pożywienia. Wojsko zapewnia trzy posiłki dziennie dla 2,4 tys. osób. Resztę dokarmia niewielka organizacja hiszpańska. Panuje totalne zamieszanie. Niewystarczające są też służby medyczne. Za to wszystko odpowiada państwo. Unia Europejska wymusiła na Grecji stworzenie tego zamkniętego obozu, ale nie zatroszczyła się o zapewnienie odpowiednich standardów. Kryzys humanitarny jest zatem bardzo poważny, a przede wszystkim zbyteczny. Nie ma powodów, aby trzymać wszystkich tych ludzi w ośrodkach zamkniętych”.
Szef Lekarzy bez granic na wyspie Lesbos zaznaczył też, że sam proces rozpatrywania wniosków o azyl stoi w miejscu. Nadal bowiem nie napłynęły wytyczne, kogo można odesłać do Turcji, a kto ma prawo pozostać w Unii. Przypuszcza się, że na łagodniejsze traktowanie będą mogli liczyć Kurdowie i nieletni bez opieki. Na razie jednak nikt nie jest pewny jutra. Michele Talaro podkreśla także, że wiadomość o przyjeździe Papieża dodatkowo skomplikowała sytuację. Władze unikają rozwiązań siłowych i spektakularnych akcji przeciw migrantom. Z tego względu zwleka się na przykład z deportacją kilkuset Pakistańczyków, którzy nielegalnie koczują na wyspie.