Polski żołnierz został uznany za zaginionego w akcji po ataku talibów na patrol w Afganistanie; czterech innych Polaków zostało rannych w wymianie ognia - poinformował w poniedziałek rzecznik Dowództwa Operacyjnego Sił Zbrojnych ppłk Dariusz Kacperczyk. Wojsko szuka zaginionego z lądu i z powietrza.
W poniedziałek w dystrykcie Ajiristan w północno-zachodniej części prowincji Ghazni polsko-afgański patrol pieszy został zaatakowany przez grupę talibów, doszło do wymiany ognia, w wyniku którego zostali ranni polscy żołnierze - informuje Dowództwo.
Mjr Mirosław Ochyra z DO powiedział PAP, że zaatakowany patrol liczył kilkudziesięciu żołnierzy - kilkunastu z nich to Polacy, pozostali to żołnierze wojska afgańskiego. Patrole piesze są stałą praktyką w niektórych częściach prowincji Ghazni, za którą odpowiadają Polacy. Wynika to z górzystego terenu.
"Kontakt ogniowy trwał kilkanaście minut. Jak zwykle w takich sytuacjach następuje tzw. rozśrodkowanie patrolu. Gdy wymiana ognia dobiegła końca żołnierze policzyli się i okazało się, że brakuje jednej osoby - polskiego żołnierza. W tej sytuacji, zgodnie z naszymi procedurami, został on uznany za zaginionego w akcji" - powiedział mjr Ochyra. Dodał, ze straty w tej akcji poniosły także siły afgańskie. Nie ujawnił szczegółów.
"Obecnie trwają poszukiwania, w których udział biorą żołnierze Polskich Sił Zadaniowych i Afgańskich Sił Bezpieczeństwa" - podał ppłk Kacperczyk w pierwszym komunikacie. Armia powiadomiła już rodziny poszkodowanych o zdarzeniu.
Mjr Ochyra oświadczył w rozmowie z PAP, że dla dobra prowadzonych poszukiwań, do czasu ich zakończenia wojsko nie będzie informować o dodatkowych szczegółach dotyczących patrolu. Z tych przyczyn odmówił ustosunkowania się do wiadomości podawanej przez portal dziennik.pl, jakoby zaginionym był dowódca patrolu, polski kapitan. "Tej wiadomości my nie podaliśmy" - podkreślił.
Rzecznik MON Robert Rochowicz podał, że afgański minister obrony Abdul Rahim Wardak zapewnił szefa MON Bogdana Klicha, iż zrobi wszystko, aby odnaleźć zaginionego w akcji polskiego żołnierza.
Rzecznik MON dodał, że o ataku zostali powiadomieni premier Donald Tusk, minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski oraz szef BBN Aleksander Szczygło. Minister Klich powołał grupę reagowania, wyłonioną z resortowego zespołu do spraw sytuacji szczególnych. Jego zadaniem jest koordynowanie wszelkich działań różnych instytucji w operacjach odnajdywania zaginionych żołnierzy poza granicami kraju.
W Afganistanie służbę pełni obecnie ok. 2 tys. polskich żołnierzy. W ostatnim czasie ma miejsce wzrost napięcia i wzmożona aktywność rebeliantów. Jest to tłumaczone m.in. planowanymi na drugą połowę sierpnia wyborami. W połowie lipca w ramach operacji "Over the Top" Polacy uczestniczyli w zmasowanej akcji przeciwko rebeliantom. Mieszkańcy dystryktu Ajiristan otrzymali też pomoc humanitarną.
W afgańskiej misji ISAF zginęło dotychczas dziewięciu polskich wojskowych: por. Łukasz Kurowski, st. kpr. Szymon Słowik, st. szer. Hubert Kowalewski, kpr. Grzegorz Politowski, por. Robert Marczewski, plut. Waldemar Sujdak, kpr. Paweł Brodzikowski, kpr. Paweł Szwed i st. chor. szt. Andrzej Rozmiarek.
Rośnie zagrożenie dla miejscowego ekosystemu i potencjalnie - dla globalnego systemu obiegu węgla.
W lokalach mieszkalnych obowiązek montażu czujek wejdzie w życie 1 stycznia 2030 r. Ale...
- poinformował portal Ukrainska Prawda, powołując się na źródła.