U kandydatki na ołtarze w Brzeziu spotkali się ci, którzy wierzą w jej orędownictwo u Boga.
Bracia i Siostry!
3. W środę, 18 stycznia 1933 roku, heroiczna zakonnica przybyła do Brzezia nad Odrą. Miejscowy dom zakonny stał się dla niej okazją do głębokich aktów pokory i miejscem „dokonania Ofiary”. Po wystąpieniu paraliżu napisała w liście do przełożonej: „Zbawiciel jest dobry. Otrzymałam nowy podarunek. Mam ciężki język i ciężką rękę. Ale to nie szkodzi. Pracować nie mogę tak dużo jak inne [ siostry ]., jednak chwalić, uwielbiać, prosić i dziękować za Zgromadzenie i cały świat mogę. (...). Co ja cierpię, jest tylko cieniem tego, co Jezus zniósł i wycierpiał”. Swoją chorobę „Oblubienica Krzyża” ofiarowała w intencji wzrostu świętości duchowieństwa i wiernych. Tęskniła też „za niebem i Jezusem”, znosiła cierpienia i pomagała siostrom w klasztorze. Traktowała swoje życie bardzo odpowiedzialnie, czego wyrazem była jej modlitwa: „O Jezu, pozwól mi iść moją drogą krzyżową w taki sposób, żeby w sercu wzrastała codziennie miłość do Ciebie Maryi i do bliźniego”. I powtarzała innym: „Świat jest dla nas tylko mostem, po którym idziemy, nie wolno nam budować na nim domu”. Obawiała się o przyszłość ludzkości. Przepowiadała cierpienia wielu niewinnych ludzi, wtrącanych do więzień i torturowanych z powodu wiary w Boga. W modlitwie błagała: „Widzisz, Jezu, ten wielki, zły świat potrzebuje tak wiele pomocy, nie opuszczaj nas”.
W Brzeziu nad Odrą, Wielki Czwartek, 18 kwietnia 1935 roku, w kaplicy klasztornej Oblubienica Krzyża, po dziewięciodniowych rekolekcjach złożyła wieczystą profesję. W duchowych wizjach przeżywała mistyczną Drogę Krzyżową. W niedzielę, 18 sierpnia 1935 roku, uczestniczyła w pogrzebie dziecka. Do trumienki włożyła swój „List do Jezusa i Maryi”. W tym przejmującym tekście odnajdujemy gorącą miłość do Chrystusa i jej pragnienie ratowania grzeszników oraz konkretne intencje, z jakimi zwracała się do Boga: za Ojca Świętego Piusa XI, Siostry Maryi Niepokalanej, duchowieństwo, kierownika miejscowej szkoły i pannę Katarzynę Urban – jej duchową przyjaciółkę.
W pierwszy piątek, 6 marca 1936 roku, Dulcyzma straciła przytomność i została dotknięta kolejnym paraliżem. Przyjęła sakrament chorych i powtarzała słowa: „Jezu, daj mi dusze, dusze, które są drogie, kosztują wiele. Wszystko za kapłanów, za Zgromadzenie, za przełożonych. (...). O nikim nie powinno się źle mówić, powinno się być dobrym”.
W ostatnich tygodniach życia często wzywała do siebie osoby świeckie. Siostry zaś notowały jej ostatnie słowa: „O Jezu, Ty we mnie, a ja w Tobie. Ty wszystkim, a ja niczym. Chciałabym, Jezu, być nową ofiarą krwawą i muszę nią być. Właściwie wszyscy jesteśmy duszami ofiarnymi. Dlatego musimy iść za Tobą na Golgotę. Jezus jest zawsze przy mnie. (...). Idę do Domu”. Zmarła w poniedziałek, 18 maja 1936 roku, o godz. 5.30. Do Domu Ojca odeszła z tej miejscowości osoba pogodna, usłużna i uprzejma, skupiona i wierna, dokładna i sumienna.
Żałobnicy spontanicznie całowali jej dłonie, dotykali różańcami i medalikami jej ciała, odcinali kawałki habitu. A potem oddali brzeskiej ziemi Szlachetny Kamień Zgromadzenia. W pożegnalnym liście Zmarłej znalazły się słowa pocieszenia i prośby: „(...) Uproście mi nową, czystą szatę duszy. Dla was uproszę odczuwalną radość. (...) Nie bójcie się śmierci, ponieważ czeka Was życie wieczne (...)”.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
W swojej katechezie papież skoncentrował się na scenie pojmania Jezusa.
2,1 mld. ludzi wciąż nie ma dostępu do bezpiecznej wody pitnej.
Sytuację nauczycieli religii pogarsza fakt, że MEN dał im za mało czasu na przekwalifikowanie się.