Czasami przyglądając się temu, co zajmuje ludzi, którzy chcą uchodzić za obeznanych ze sprawami tego świata zastanawiam się, czyśmy nie zwariowali.
Przeczytałem przytoczoną przez Radio Watykańskie wypowiedź ormiańskotakolickiego arcybiskupa Aleppo, który w tych dniach był w Rzymie i spotkał się z papieżem Franciszkiem. Przeczytałem i... Wstyd się przyznać, ale łzy same cisną się do oczu... Słowa szczere, proste i do bólu uczciwe; słowa pasterza, który widzi, jak jego owce są zabijane. Słowa, które są druzgocącym wyrzutem. Także wobec nas...
„Ojciec Święty mówi nam zawsze: pozostańcie na miejscu, bądźcie cierpliwi, niech chrześcijanie nie uciekają z Bliskiego Wschodu. Papież ma rację, ale powiedziałem mu: Ojcze Święty, my możemy zostać, lecz kiedy bomby i rakiety spadają na nas jak deszcz, jak mogę powiedzieć mym wiernym: pozostańcie. Pomóż nam znaleźć rozwiązanie, pomóż nam, aby wielkie mocarstwa zdecydowały się na zakończenie tej wojny. Bo w istocie wszystko rozgrywa się między wielkimi mocarstwami. Moi wierni mówią, że wszyscy o nich zapomnieli: Europa, a nawet Kościół. Jestem tutaj, aby Kościół o nas nie zapomniał, abym mógł powiedzieć, że Papież jest z nami, że są wierni, którzy modlą się za chrześcijan w Aleppo. Nasi wierni nie wierzą już politykom. Modlą się tylko, aby pokój przyszedł od Boga. Ludzie przekonali się jak wygląda pokój, który daje świat. Wierzą jednak, że Bóg jest z nimi i ich nie zostawi, że już niebawem nastanie dzień, kiedy będzie można na nowo żyć w braterstwie, pojednaniu i pokoju”....
Tak, winne są mocarstwa kosztem zwykłych ludzi rozgrywające swoje interesy w Syrii. Politycy... Cóż... Słowa, słowa, słowa. Przeplatane deklaracjami, że trzeba, że należy, z których jednak nic nie wynika.
A my? Nie wiem ile czasu poświęcamy na modlitwę za ginących w Syrii chrześcijan. Ale wiem co nas zajmuje. Wystarczy spojrzeć na informacje w portalach internetowych, artykuły w gazetach, posłuchać programów informacyjnych w radiu czy obejrzeć je w telewizji. I nie chodzi mi wcale o media plotkarskie. Raczej te chcące uchodzić opiniotwórcze. Ciekawe odbicie zainteresowań ludzi, którzy uważają się za obeznanych ze sprawami świata... Głownie tak zwana polityka. Czyli obsadzanie stołków i detronizowanie, zajmowanie się tym co kto na kogo powiedział i co mu tamten, używając mocnych słów, odpowiedział. Syryjczycy? Interesują tych obeznanych ze światem jako problem migrantów. I to głównie w kontekście znajdowania powodów, by ich przyjęcia odmówić. „Ludzie przekonali się jak wygląda pokój, który daje świat” – powiedział abp Boutros Marayati. Pewnie widzą już też, jak wygląda ta nasza (także chrześcijańska) z nimi solidarność...
Wyczytałem kiedyś, bodaj w „Schizofrenii” Kępińskiego, że zwykło się uważać za normalnych tych, których najbardziej interesuje to, co im najbliższe. Choćby były to sprawy tak błahe, jak powołanie na stanowisko kolejnego NaczDyrdUPSa (Naczelnego Dyrektora do Uzgadniania Pewnych Spraw),wypowiedź polityka X o polityku Y czy wynik sondażu na temat preferencji wyborczych trzy lata przed wyborami. Daleki świat może „normalnego” zupełnie nie interesować, bo i niby czemu miałby. Ci, których głowę zaprząta problem braku studni w zagubionej w buszu wiosce w Afryce czy warunków pracy w kopalni złota w Peru, a nie wiedzą że zmienił się w ich kraju rząd, to dla owych „normalnych” „inni” (czytaj: wariaci). No cóż... Chyba jednak lepiej czuję się wśród tych innych...
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
W niektórych przypadkach pracownik może odmówić pracy w święta.
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.