Reklama

70. rocznica pacyfikacji i egzekucji ludności Torzeńca

We wtorek przypada 70. rocznica pacyfikacji ludności Torzeńca (pow. Ostrzeszów) i bestialskiego mordu 34 mieszkańców tej wielkopolskiej wsi. Według lokalnych historyków i naocznego świadka tych wydarzeń Jacka Maklesa, w Torzeńcu doszło do wydania i wykonania przez hitlerowców pierwszych w Polsce wojskowych wyroków na niewinnej ludności cywilnej.

Reklama

W rozmowie z PAP mieszkający w Warszawie 80-letni Makles wspomina, że 40-osobowy oddział Wehrmachtu wszedł do jego wsi 1 września wieczorem. "Wrzucali granaty do domów, wypędzali ludzi i strzelali do nich. Jeszcze późnym wieczorem odczytano rozkaz, że cała ocalała po pożarach ludność zostanie rozstrzelana" - wspomina.

Następnego dnia nad ranem Niemcy zdecydowali jednak, że zabity zostanie co drugi mężczyzna. Egzekucje zakończyły się o 8 rano. Rozstrzelano 18 mężczyzn, którzy - według rozkazu - byli przeciwnikami Niemiec. Były to osoby, które w 1919 r. udaremniły Niemcom stłumienie Powstania Wielkopolskiego na Ziemi Ostrzeszowskiej. "Zabito ich w odwecie" - tłumaczył Makles. Dodał, że te tragiczne wydarzenia odbywały się "na jego oczach i przed jego domem".

10-letni Makles podglądał wszystko zza płotu. Widział, że akcją mordowania Polaków kierował oficer. "Pierwszy szereg klęczał, a za nim stał drugi. Niemiec dawał komendę +ogień+" - opowiadał. Pamięta również o bohaterstwie skazanych w obliczu śmierci. Jeden z nich, Stanisław Brylak, miał krzyknąć do skazańców: Pokażmy Niemcom, że my Polacy potrafimy umierać za ojczyznę! Za chwilę, jako pierwszy, stanął w pierwszym szeregu do rozstrzelania, a za nim ruszyli pozostali skazani. Zdaniem Maklesa, podpaleń i egzekucji 1 i 2 września dokonały oddziały Wehrmachtu.

Nieżyjąca od dwóch lat Bogusława Wardęga tak wspominała tragedię w Torzeńcu. "Miałam wtedy 14 lat. Mieszkaliśmy w leśniczówce. W nocy usłyszeliśmy strzały w wiosce. Później dowiedzieliśmy się, że Niemcy szli też w kierunku naszej leśniczówki, ale zawrócili. Dopiero na drugi dzień poszliśmy na wieś i zobaczyliśmy, że wszystko zostało spalone. Widziałam jak chowano zabitych" - powiedziała regionalnemu tygodnikowi "Czas ostrzeszowski" podczas uroczystości rocznicowych w 2004 roku.

Tragedię w Torzeńcu upamiętnia obelisk z tablicą informującą, że w dniach 1 i 2 września 1939 r. pod ścianą tego budynku oraz innych miejscach wsi żołnierze hitlerowskiego Wehrmachtu rozstrzelali i spalili żywcem 34 osoby cywilne, w tym mężczyzn, kobiety, starców i dzieci oraz prawdopodobnie dwóch nieznanych żołnierzy Wojska Polskiego.

Egzekucje w Torzeńcu były - według Maklesa - pierwszymi w Polsce, dokonanymi na podstawie wyroku sądu wojennego. Wyroki wydawały sądy polowe istniejące przy właściwej jednostce wojskowej.

Według mieszkańców wsi, był to bestialski akt terroru wobec ludności cywilnej. Torzeniec nie był ani punktem strategicznym, ani też miejscem stacjonowania wojsk. Według Maklesa, o Torzeńcu pamięta niewielu. "Nie jest to duża i znana miejscowość. Może dlatego nie pamięta się, że właśnie tutaj doszło do pierwszej pacyfikacji ludności i zbiorowej egzekucji " - ubolewa.

We wtorek w miejscowym Domu Ludowym odbędą się uroczystości rocznicowe.

 

«« | « | 1 | » | »»
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Reklama

Autoreklama

Autoreklama

Kalendarz do archiwum

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
1 2 3 4 5 6 7
8 9 10 11 12 13 14
15 16 17 18 19 20 21
22 23 24 25 26 27 28
29 30 31 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11
3°C Środa
wieczór
0°C Czwartek
noc
0°C Czwartek
rano
3°C Czwartek
dzień
wiecej »

Reklama