Komisja ds. Skarg Wyborczych, badająca nieprawidłowości podczas wyborów prezydenckich w Afganistanie, odrzuciła w czwartek głosy oddane w 83 lokalach w regionach, gdzie dotychczasowy prezydent Hamid Karzaj mógł uzyskać silne poparcie.
Składająca się w większości z przedstawicieli ONZ komisja wykluczyła głosy z 51 lokali wyborczych w prowincji Kandahar, 27 z Ghazni i 5 z Paktiki. Wszystkie trzy prowincje są zdominowane przez Pasztunów i spodziewano się, że Karzaj, który też jest Pasztunem uzyska w nich dobre wyniki. Głosy oddane w lokalach odrzuconych przez komisję nie będą brane pod uwagę przy obliczaniu ostatecznego wyniku wyborów.
"Dochodzenie i wynikające z niego decyzje zostały podjęte w odpowiedzi na skargi, które otrzymała komisja w czasie głosowania i liczenia głosów" - oświadczyła komisja. Dodała, że znalazła wiele oznak oszustw, jak leżące luzem i niepoliczone karty do głosowania, głosy oddane na jednego kandydata włożone w paczki z głosami na innego czy listy wyborcze z wieloma fikcyjnymi numerami kart.
Według opublikowanych ostatnio wstępnych wyników Karzaj zdobył 54 proc. głosów. Jednak jeśli komisja odrzuci odpowiednią ich liczbę, może okazać się, że uzyska on mniej niż 50 proc. poparcia i konieczne będzie zorganizowanie drugiej tury wyborów. Zdaniem dotychczasowego prezydenta wybory były uczciwe.
Nie wiadomo, ile głosów anulowano we wszystkich komisjach. Jednak na podstawie wstępnych wyników z 91 proc. komisji ocenia się, że aby doszło do drugiej tury, anulowanych musiałoby być 400 tys. głosów.
Anulowanie głosów zmobilizowało głównego przeciwnika Karzaja Abdullaha Abdullaha i jego zwolenników, którzy uważają, że wybory były sfałszowane.
"Nie chodzi mi tylko o moich zwolenników, ale także o tych, którzy oddali głos na Karzaja. Ich głos jest teraz częścią oszustwa. A co ważniejsze, wyniknie z tego fałszywy wynik, który uprawomocni władzę na następne pięć lat" - powiedział Abdullah w Radiu BBC.
Armia izraelska nie skomentowała sobotniego ataku na Bejrut i nie podała, co miało być jego celem.
W niektórych miejscach wciąż słychać odgłosy walk - poinformowała agencja AFP.
Wedle oczekiwań weźmie w nich udział 25 tys. młodych Polaków.
Kraje rozwijające się skrytykowały wynik szczytu, szefowa KE przyjęła go z zadowoleniem
Sejmik woj. śląskiego ustanowił 2025 r. Rokiem Tragedii Górnośląskiej.
Z dala od tłumów oblegających najbardziej znane zabytki i miejsca.