Około 200 osób uczestniczyło w sobotę wieczorem w błagalno - pokutnej procesji w Darłowie (Zachodniopomorskie), związanej z morskim kataklizmem, jaki nawiedził miasto 16 września 1497 roku.
Z zapisków kronikarza darłowskiego klasztoru Kartuzów wynika, że Darłowo nawiedził wówczas "Niedźwiedź Morski", który zdaniem współczesnych naukowców mógł być rodzajem niezwykle rzadkiego na Bałtyku tsunami.
Mnich tak opisał to wydarzenie: "Ósmego dnia po Narodzinach Maryi, roku 1497, w piątek w południe, zerwał się sztorm z północnego - zachodu i trwał do późnego wieczora wywołując powódź. W Darłówku zostały całkowicie zniszczone nabrzeża portowe, paraliżując na długi czas handel. Ich odbudowa pociągnęła za sobą wysokie koszty. Prawie wszystkie domy zostały rozmyte, wszystko bydło potonęło, a rzeczka (Lutowa łącząca Wieprzę z jeziorem Kopań) została zapiaszczona. Cztery cumujące w porcie statki, w tym duży +Kreyer+ zostały wyrzucone na ląd. Jeden koło Żukowa Morskiego, dwa koło klasztoru kartuzów, jeden aż w pobliżu kaplicy Św. Gertrudy. W klasztorze woda stała w krużgankach i w kościele do wysokości ołtarzy. Sad mnichów został zniszczony, a ich piwo i wino zepsute tak, że nikt nie chciał go pić. W ogrodach przed miastem, po spłynięciu wody, znaleziono wiele ryb, a kapusta dostała od słonej wody słonawego posmaku. W okolicznych wsiach, szczególnie w Żukowie utonęło kilka osób.
Ucierpiało również samo miasto: w spichlerzach nad rzeką było pełno wody i wiele towarów się zmarnowało, okna w kościele zostały rozbite, w kościele parafialnym spadła część dachu z wieży, runęło też przedbramie Bramy Wieprzańskiej. Przewrócony został wiatrak we wsi Krupy. W Kościele, pleban i burmistrz, ogarnięci wielkim strachem, ślubowali każdego roku w owym dniu, świętować po uroczystym nabożeństwie i ku chwale Boga, Najświętszej Maryi i wszystkich świętych, przejść z procesją wokół miasta, przy czym rada miała nieść ufundowaną piękną świecę woskową i rozdzielać jałmużnę."
Ustanowiono w 1497 r. procesja - jak powiedział PAP Leszek Walkiewicz, darłowskiego urzędu miasta i prezes Towarzystwa Przyjaciół Ziemi Darłowskiej - odbywała bez przerwy do 1945 r. Potem jej zabroniono. Dopiero w 1991 r. wznowił ten sposób proszenia Boga, o to, żeby podobne klęski żywiołowe nigdy więcej nie nawiedziły miasta, ksiądz Janusz Jędryszek, ówczesny proboszcz parafii p.w. Matki Boskiej Częstochowskiej.
Sobotnia procesja przeszła ulicami Darłowa z kościoła św. Gertrudy do Kościoła Mariackiego, gdzie odprawiono mszę świętą.
Tsunami (od japońskiego tsu - port, nami - fala) jest pierścieniowo rozchodzącą się falą od miejsca jej wzbudzenia, którą wywołuje podwodne trzęsienie ziemi, wybuch wulkanu bądź osuwisko ziemi. Na pełnym morzu fale tsunami z powodu dużej prędkości i długości mogą być niezauważalne, wysokości i siły nabierają dopiero w strefie brzegowej.
Według doktora Andrzeja Piotrowskiego ze szczecińskiego Zakładu Regionalnej Geologii Pomorza Państwowego Instytutu Geologicznego kataklizm, jaki nawiedził w 1497 r. Darłowo był nie tyle efektem trzęsienia ziemi, do którego doszło wtedy w oddalonych o 500 km okolicach jeziora Wener w Szwecji, ile spowodowanego przez nie gwałtownego osuwania się dna morza, co doprowadziło do eksplozji metanu uwięzionego w tworzących dno warstwach. To właśnie od towarzyszących eksplozjom pomruków zjawisko nazywano "Niedźwiedziem Morskim".
Według szacunków dra. Piotrowskiego, darłowski port przed 512 laty rozmyły fale o wysokości od ok. 3 do być może nawet 20 metrów. Obliczenia te naukowiec oparł na zapiskach kronikarza klasztoru Kartuzów dotyczącym miejsca zatrzymania się jednego ze statków cumujących w porcie. Jednostka znalazła się aż na wzgórzu św. Gertrudy, które wznosi się na wysokość 22 metrów nad poziom morza .
Kratery metanowe pod dnem Bałtyku to na razie jedynie hipoteza. Ich istnienia jeszcze nie potwierdzono.
Łączna liczba poległych po stronie rosyjskiej wynosi od 159,5 do 223,5 tys. żołnierzy?
Potrzebne są zmiany w prawie, aby wyeliminować problem rozjeżdżania pól.
Priorytetem akcji deportacyjnej są osoby skazane za przestępstwa.